Taki mój Dzień Świstaka










Pogoda za oknem, że spokojnie można się pochlastać.
Za Oceanem mają Dzień Świstaka, na świecie Dzień Mokradeł a w Polsce Matki Boskiej Gromnicznej... Do końca roku pozostało 333 dni!!!
Miłośnicy niezwykłych liczb czekali podobno na ten dzień. 02.02.2020 to data idealnie symetryczna, którą czyta się tak samo od lewej, jak i od prawej strony. Poprzednia taka data 01.01.1010 a następna 03.03.3030. Jej wyjątkowość docenili Chińczycy. Wielu z nich zaplanowało na ten dzień ślub, jednak ku rozpaczy tysięcy par ministerstwo spraw wewnętrznych w Chinach zaapelowało o anulowanie ślubów w tym dniu ze względu na koronawirusa – poinformował "Digital Journal". Wesela oznaczają bowiem... zgromadzenia, a te są teraz w Chinach zakazane. Co ciekawe dzieci poczęte tego dnia też urodzą się w złotą datę.
Utworzone w XVII wieku słowo na bazie języka greckiego "palindrom" można przetłumaczyć jako „biegnący z powrotem”. Przez długi czas dotyczyło ono wyłącznie konstrukcji językowych (w polszczyźnie jego zalążek stanowi zdanie „kobyła ma mały bok”). Jednak od połowy XX wieku pojęcie trafiło do matematyki – palindromami nazywane są liczby z symetrycznym rozmieszczeniem cyfr takie jak np. dzisiejsza data. – Od niedawna palindromy pojawiły się także w innych naukach, np. w genetyce (sekwencja palindromowa DNA) i informatyce (zbiory palindromowe w teorii języków formalnych) – tłumaczy "Świat Nauki"

2 lutego 2020 jest zapisany w chińskim kalendarzu jako 20200202, co dla Chińczyków ma ogromne znaczenie, bo jak donosi portal China Org "Chińczycy często lubią brać ślub w równym terminie – wierzą, że dobre rzeczy występują w parach". Ponadto chińska wymowa roku 2020 jest podobna do „kocham cię, kocham cię”, co nadaje dodatkowe specjalne znaczenie tej niezwykłej dacie. A tu takie wirusowe nieszczęście. 


A dla mnie miesiąc luty jest jeśli nie magiczny to na pewno szczególny. Za chwilę wybiją mi 42 urodziny, po raz drugi w życiu zobaczę OMD na żywo (ależ się cieszę), po raz pierwszy ale niebawem i drugi zawitam na Wyspy Brytyjskie. A nigdy tam nie byłem. Tak wiem, może wstyd ale na wszystko w życiu przychodzi właściwy czas... tak mówią... A kto był w studiu Abbey Road? A ja odwiedzę je już za paręnaście godzin. Wow. Nawet o tym bardzo nie myślę, uwierzę jak zobaczę i dotknę ścian, w których było do tej pory tyle fantastycznych nazwisk związanych ze światem muzyki z magiczną czwórka z Liverpoolu na czele. Obserwujcie facebooka... :)

Muzycznie rok rozpędził się na dobre. Nowe płyty podarowali nam Lola Marsh, Eminem, Marc Almond (wsiąkam w jego muzykę od Soft Cell ale ta płyta najlepsza od „Teenement Symphony” z 1991 roku) , Pet Shop Boys (doskonały album, jakoś nawiązujący do lat 80tych ale i przełomowego w mojej opinii materiału „Behavior”), Selena Gomez a za chwilę Richard Marx. Za Oceanem powróciła gwiazda country Little Big Town, na Wyspach wreszcie dostępna jest trzecia płyta w dyskografii Caroline Polachek (już do mnie frunie) i przypomniano aż na trzech krążkach nieco zapomnianą albo nawert do końca nie odkrytą twórczość Gene'a Pitney'a. a W naszym kraju raju winylowo zameldował się Maciej Tubis Trio, w dniu premiery krążka Marxa- w Polsce przypomni się i to z cudnej urody tekstami Mickiewicza, Krzysztof Napiórkowski. Za chwilę nowe płyty zaprezentują Komety, po ośmiu latach ciszy Popkultura (dopiero co gościłem ich w studiu, zapowiada się mocny muzyczny comeback), Dorota Osińska czy Paulina Przybysz.

A pamiętacie taki zespół London Boys? Takie zderzenie Modern Talking z Bad Boys Blues. Gdyby nie Dieter Bohlen pewno nigdy by ich nie było na rynku muzycznym. Brytyjsko-niemiecki duet muzyki pop i eurodisco, tworzyli Edem Efraim (ur. 1 lipca 1959 w Londynie) i Dennis Fuller (ur. 19 czerwca 1959 na Jamajce). Obaj muzycy zginęli tragicznie w wypadku samochodowym 21 stycznia 1996 w Alpach Centralnych w Austrii, po czołowym zderzeniu z pędzącym samochodem prowadzonym przez pijanego kierowcę szwajcarskiego. Do najbardziej znanych przebojów duetu należą utwory "London Nights" i "Requiem", które zostały wydane w 1988 na albumie „The Twelve Commandments Of Dance” choć ja wyróżniłbym jeszcze „I'm Gonna Give My Heart” oraz „El Matinero” i romantyczy „Sandra”
„Requiem” dotarło do 4 miejsca, „London Nights” do 2 miejsca na brytyjskiej liście przebojów, „Harlem Desire” do 17 a „My Love” do 46- sama płyta także zameldowała się w 1989 roku na pozycji vice lidera.
Piszę o tym teraz słuchając ich płyty po raz pierwszy z CD, które przed trzema dniami dotarło do mnie z Niemiec- tylko jeden egzemplarz był dostępny w międzynarodowym sklepie internetowym, po tylu latach udało mi się go zdobyć …
Taka moja muzyczna codzienność

Do miłego posłuchania


14:26
02.02.2020



ps. a wczoraj jeszcze Polskie Radio obchodziło swoje 95 urodziny... 



Adam Dobrzyński

Komentarze

Nowsza Starsza