Nie żyje pionier rock n rolla.






Czas biegnie nieubłaganie. Nawet nie zauważyłem, że ostatni wpis na blogu popełniłem równo dwa tygodnie temu.
Koncerty, wyjazdy, ale nade wszystko i za każdym razem, muzyka.
Ona była, jest i będzie. I tu nie chodzi o refleksję nad samym sobą, bo dziś Wigilia Święta Wszystkich Świętych a dla niektórych Halloween. Nie, że jutro owy dzień.
Ale bo to czas szczególny, drugi rok, gdy opuszcza nas mnóstwo zasłużonych nazwisk. Na szczęście po każdym z nich zostanie choć jedna ważna drobnostka. Płyta. A czasem wiele płyt, przebojów, wciąż wielkich inspiracji dla młodych, wspomnień dla starszych.
Do grona tych, którzy już nigdy nie wejdą do studia nagrać piosenkę, tych, których nie zobaczymy na scenie, sześć dni temu - 25 października dołączył Fats Domino.



O Fatsie Domino z podziwem mówiły zastępy gwiazd. Hołd jego twórczości składali John Lennon, Paul McCartney, Neil Young, Tom Petty, Elton John czy Robert Plant. W 1986 r. został wprowadzony do Rock and Roll Hall of Fame (razem z m.in. Chuckiem Berrym, Rayem Charlesem i Jamesem Brownem), rok później odbierał nagrodę Grammy za całokształt twórczości. W 2004 r. magazyn "The Rolling Stone" umieścił go na 25. miejscu w rankingu 100 artystów wszech czasów. 
Fats Domino urodził się w 1928 r. w Nowym Orleanie jako dziewiąte dziecko kreolskich rodziców. Jego ojciec był skrzypkiem. W 1947 r. dołączył do zespołu The Solid Senders. Dwa lata później wytwórnia Imperial Records wydała jego utwór "The Fat Man", który sprzedał się w milionie egzemplarzy. Dziś jest uważany za jedną z pierwszych piosenek rockandrollowych. 

W 1956 r. Fats Domino wydał swoją wersję szlagieru z lat 40. "Blueberry Hill", która podbiła listy przebojów. Płyta z hitem rozeszła się w 5 mln egzemplarzy. "Blueberry Hill" w wykonaniu Domino znalazło się wśród najważniejszych utworów muzycznych Biblioteki Kongresu USA
W czołówce list przebojów Fats Domino był jeszcze wielokrotnie, m.in. dzięki utworom "Ain't That a Shame", "Wholla Lotta Lovin'", "I'm Walking" czy "My Girl Josephine". Łącznie na całym świecie sprzedał ponad 100 mln płyt. Choć muzyk uważany był za gwiazdę od lat 50., nigdy nie wyprowadził się z rodzinnej okolicy w Nowym Orleanie.

W 2005 r. nie zgodził się opuścić miasta, gdy nad Luizjanę nadciągał huragan "Katrina". Po przejściu huraganu jego dom był kompletnie zrujnowany, a media spekulowały, że muzyk nie żyje. Dopiero po trzech dniach udało się potwierdzić, że Fats Domino i jego rodzina zostali uratowani, ale wiele z jego pamiątek (m.in. Złote i Platynowe Płyty) zaginęło. 

Fats Domino nagrywał przez ponad trzy dekady - jego ostatnia płyta ukazała się w 1980 r. W ostatnią trasę koncertową pojechał w 1995 r.; miał wówczas 67 lat. Później jeszcze kilkakrotnie udzielał się w projektach związanych z Nowym Orleanem. W 2009 r. wystąpił na koncercie charytatywnym, z którego dochód przeznaczony był na odbudowę szkół i placów zabaw zniszczonych przez "Katrinę". Trzy lata później był jednym z artystów występujących w serialu "Treme" opowiadającym o mieszkańcach nowoorleańskiej dzielnicy, którzy usiłują wrócić do normalnego życia po huraganie. 

Fats Domino zmarł w spokoju – otoczony rodziną, poinformowała córka. Artysta miał 89 lat.

Komentarze

Nowsza Starsza