„Jesteśmy jak wielokrotnie złamana kość, która, jak wiadomo jest mocniejsza w miejscach wcześniejszych urazów”.
Adam Dobrzyński: Powstaliście w 2017 roku we Wrocławiu. Opowiedzcie proszę o szczegółach.
Irek Mierzejewski: W marcu 2017, po kilku zmianach, ostatecznie uformował się nasz obecny skład. Można powiedzieć, że każdy z nas objął konkretną funkcję w zespole. I tej wersji trzymamy się do dziś. Wartym podkreślenia jest, że przez te sześć lat, spotykamy się co tydzień w środy na próbach, czerpiąc z tego coraz większą frajdę.
Jędrek Nawara: Jeżeli chodzi o nazwę zespołu to jej geneza wiąże się z małą anegdotą. Otóż po kilkunastu próbach, gdy zaczęliśmy poznawać się bliżej i okazało się, że pomimo innych korzeni muzycznych jednak nadajemy na tej samej muzycznej fali - i może być z tej przygody coś więcej, niż tylko przypadkowe garażowe granie coverów – Tomek rzucił trochę dla żartów takie zdanie, chcąc zachęcić nas do wymienienia się muzycznymi fascynacjami: „panowie, spędzamy ze sobą już tyle prób, że przyszedł chyba czas, żeby – tak jak w przedszkolu – w końcu wymienić się resorakami”. Nie wiem czy pamiętasz Adam, ale w czasach przedszkolnych, pożyczenie komuś swojego autka było aktem największego zaufania i często początkiem kiełkujących przyjaźni. I tak wymieniliśmy się linkami z ulubioną muzyką, a hasło resoraki zostało z nami na dobre.
Tomek Sikorski: Każdy z Resoraków wcześniej muzykował we wrocławskich składach. Chyba też w każdym z nas od zawsze kiełkował imperatyw tworzenia. Więc kiedy Piotrek Romanowski, perkusista zespołu, obdzwonił nas z propozycją spotkania na wspólnym jamowaniu, zwyczajnie spróbowaliśmy. Okazało się, że z próby na próbę łączy nas coraz więcej.
Adam Dobrzyński: Kręta droga, wyboista i poszukiwanie własnej tożsamości. Tak podsumowałbym Wasze wcześniejsze wydawnictwa. A Wy jak to oceniacie.
Tomek: Poszukiwanie własnej tożsamości jest procesem, który chyba w naturalny sposób toczy się w każdym zespole. Nigdy nie formowaliśmy stylu, to raczej styl wynikał z naszych indywidualnych preferencji muzycznych, a nawet dojrzałości osobistej i wrażliwości. Dlatego z wydawnictwa na wydawnictwo następowała pewna ewolucja brzmienia, melodii, tekstów.
Jędrek: Można śmiało powiedzieć, że po tych sześciu latach wspólnego grania Resoraki są jak japońska sztuka Kintsugi, polegająca na naprawianiu ceramiki złotem lub srebrem, co podkreśla piękno pęknięć i sprawia, że przedmiot nabiera nowego życia. Każdy z nas pochodzi z innego świata muzycznego; żeby wymienić jednym tchem – ja uwielbiam od zawsze The Police, wczesnego Coldplaya ale też wkręciłem się ostatnio w nową falę post-punkowego grania w stylu Murder Capital czy Fontaines DC; Irek wychował się na Toto, Journey i solówkach Dawida Gilmoura; Iwar to bluesman z krwi i kości (gra równolegle m.in. w legendarnym wrocławskim składzie Outsider) a razem z Piotrkiem grali razem kilka lat temu m.in. w zespole Behawior (band odpowiedzialny m.in. za muzykę do kreskówki „Władcy Much”); Tomek uwielbia funk spod szyldu Vulfpeck. Tak więc te przysłowiowe „pęknięcia” w wizji całości brzmienia Resoraków są czasem nieodzowne – ale zbyt się lubimy i doceniamy to co udało nam się razem stworzyć, żeby czasem te drobne animozje artystyczne nie blokowały nas w graniu. Jesteśmy jak wielokrotnie złamana kość, która, jak wiadomo jest mocniejsza w miejscach wcześniejszych urazów.
Adam Dobrzyński: W 2019 roku opublikowaliście album „Fragmenty”. Opowiedzcie o nim
Irek: Był to dla nas swego rodzaju sprawdzian: test jak każdy z nas wypełnia swoje zadanie względem reszty zespołu. Nagraliśmy materiał na tzw. „setkę” w ciągu jednego weekendu. Niezwykle twórczy i w pewnym sensie kształtujący ostatecznie „wygląd” naszego brzmienia, był późniejszy proces miksowania poszczególnych utworów. Wyglądało to tak, że po odsłuchaniu przez wszystkich zaproponowanej wersji, każdy wypowiadał swoje sugestie i uwagi (nie tylko odnośnie swojego instrumentu – swojej „działki”). Efekt naszych dyskusji ostatecznie uformował to co możemy usłyszeć na „Fragmentach”. W naszym odczuciu jest to zalążek tego co miało się wydarzyć później.
Tomek: „Fragmenty” są chyba najlepszym przykładem pierwszego etapu powstawania zespołu. Zawsze wracamy do niego z dużym sentymentem. Wiesz, to tak jakbyś piekł z dziećmi pyszne ciasto. Nie sposób przy tym nie nabrudzić w kuchni, ale widok roześmianych twarzy, umorusanych mąką i wylizujących z miski słodką masę, rekompensuje wszystko. Na „Fragmentach” znajdziesz efekt fascynacji z samego faktu spotkania, z zachłyśnięcia się różnorodnością. Usłyszysz motywy akustyczne, rockowe, a nawet z pulsem reggae czy funky. Całość pięknie spinają na okładce płyty, ilustracje Joasi Bojanowskiej. Materiał wideo z nagrań w studiu Uniqe posłużył do stworzenia teledysku do zabawnej kompozycji pt. „Mała piosenka o wielkiej frustracji”, jak dotąd zwycięzcy wyświetleń zespołu na YouTube.
Adam Dobrzyński: Płyta numer dwa to „Widoki”...
Irek: Materiał na kolejną płytę, którą ostatecznie nazwaliśmy „Widoki” powstawał już na podstawie drogowskazu jakim były dla nas „Fragmenty”. Każdy z nas znał swoje ograniczenia i jednocześnie wiedział na co może sobie pozwolić. Rozbudowaliśmy aranżacje, śmielej wykorzystując w nich różne efekty, które ostatecznie wpłynęły na późniejsze brzmienie naszych kolejnych utworów.
Jędrek: Genezę tytułu można poznać oglądając początek naszego video do piosenki „Rakietowe Lato” na Youtubie. Płytę nagrywaliśmy w urokliwym Monochrom Studio w Gniewoszowie i przestrzenie i krajobrazy Kotliny Kłodzkiej, rozciągające się z okien studia od razu natchnęły nas nazwą, która też odzwierciedlała wewnętrzne przekonanie, że powoli wypływamy z naszą muzyką na szersze wody.
Tomek: Powiedziałbym, że „Widoki” to jeden z ważniejszych etapów w historii zespołu. Pod względem muzycznym płyta zawierała nowy materiał, odmienny, bardziej odważny i przestrzenny. Pod względem realizatorskim nagrań dokonano w wyjątkowym studiu Ignacego Gruszeckiego. Mixem i masteringiem płyty ponownie zajął się Robert Szydło (znany między innymi z Mikromusic – przyp. AD). Utwór „Obrazki” w mojej głowie zaaranżowany z udziałem Ignacego stał się singlem promującym płytę, do którego powstał pierwszy profesjonalny teledysk z udziałem Moses RKH. Z płytą „Widoki” Resoraki rozpoczęły również na serio drogę koncertową. Do ważniejszych koncertów zaliczamy występ podczas RAM Session, a także w klubach Hard Rock Cafe, Nietota, Alive czy Liverpool. W tym czasie wygraliśmy również Muzykę Młodego Wrocławia oraz gościliśmy w kilku audycjach muzycznych w Radiu Wrocław, a także w Trójce w programie Trójka Żąda Debiutów. „Widoki” były więc dla zespołu trochę sprawdzianem możliwości na wielu różnych polach. To tak, jakbyś wybrał się na wędrówkę w góry: wiesz, że na szczycie czekają na Ciebie piękne widoki, ale masz też świadomość, że aby się tam dostać musisz pokonać kilka wzniesień. Nie sprawia Ci to jednak trudności, bo wiesz, że nie liczy się sam szczyt, tylko wspólna wędrówka. I chyba to finalnie okazało się najważniejszym dorobkiem „Widoków” dla zespołu.
„Prawda jest taka, że mamy nadprodukcje piosenek”
Adam Dobrzyński: W międzyczasie wydaliście Epkę i ps do dwóch albumów „Suplementy”. Co złożyło się na wymienione wydawnictwa.
Irek: W 2020 zagraliśmy kilka fajnych koncertów, które zostały zarejestrowane. Po odsłuchaniu uznaliśmy, że wreszcie podoba nam się to jak zagraliśmy i że materiał godny jest uwiecznienia – ostatecznie więc kilka utworów wydaliśmy w formie cyfrowej EPki koncertowej. „Suplementy” z kolei zawierają utwory, które zostały nagrane podczas rejestrowania „Widoków” ale nie „weszły” ostatecznie na płytę.
Tomek: EP-ka LIVE, o podtytule „Powidoki”, zawiera pięć nagrań koncertowych zarejestrowanych podczas koncertów w Radiu RAM i w Radiu Opole. Oba koncerty były wyjątkowe, grane i emitowany na żywo w radiu. Ten w RAMie z udziałem publiczności w studiu. Ten w Opolu, bez udziału publiczności, bo odbył się w czasie pandemii. To dla wykonawcy niesamowite doznanie, kiedy grasz do pustej sali, ale w głowie wizualizujesz sobie odbiorców przy radioodbiornikach. Taki streamingowy koncert bez publiczności zagraliśmy również podczas festiwalu on-line WrOFFław 2020 z gościnnym udziałem Natalii Lubrano.
Z udziałem Resoraków w festiwalu WrOFFław 2020 wiąże się zabawna historia. W związku z tym, że festiwal miał odbyć się w trybie on-line, Jędrek załatwił kilkadziesiąt manekinów, które miały zastąpić publiczność. Organizatorzy festiwalu podchwycili pomysł i manekiny zajęły zaszczytne miejsca symbolizując publiczność. Okazało się, że ich kształty drażnią i prowokują (np. serwis YouTube ocenzurował przez nie transmisję festiwalu). I tak oto historia udziału Resoraków we WrOFFław 2020 trafiła do zbiorów Muzeum Klubu Zamkniętego otwartego w marcu 2021 w siedzibie Klub Łącznik przy Czasoprzestrzeni we Wrocławiu.
Natomiast „Suplementy” jest zbiorem nagrań, które zwyczajnie nie weszły na poprzednie płyty, ale są wyrazem pewnej ciekawości muzycznej zespołu. Na „Suplementach” zarejestrowano między innymi dwa utwory z głównym motywem granym na ukulele oraz rozbudowaną, eksperymentalną kompozycję pt. „Jednorożec” zmiksowaną przy współpracy z Szymonem Paduszyńskim z wrocławskich Neonów oraz Jacko Brango, zawierającą melorecytację deklamowaną przez zawodowego lektora.
Jędrek: Prawda jest taka, że mamy nadprodukcje piosenek: zawsze na próbach dużo jamujemy i zbieramy pieczołowicie zalążki nowych utworów, które dosyć szybko ewoluują w gotowe piosenki. Najlepszym przykładem na to jest singiel „Obrazki w mojej głowie”, który w zasadzie powstał podczas sesji nagraniowych w Gniewoszowie i został zarejestrowany „z marszu”. „Suplementy” można by potraktować więc jako odrzuty z sesji – ale ni traktujemy ich w taki sposób, bo jest tam sporo wartościowych piosenek, które do dzisiaj gramy na koncertach; udało się ten zestaw też ładnie spiąć instrumentalną klamrą w formie gitarowego Prologu i Epilogu zagranego głównie przez Irka.
Adam Dobrzyński: Album „Horyzonty”, który ukazał się w Dniu Dziecka, w tym roku to Wasz krok naprzód i zarazem najbardziej dojrzała pozycja w Waszej dyskografii. Jak Wy ją oceniacie.
Tomek: Zespół nie jest jakąś bańką, ucieczką, w której izolujesz się od rzeczywistości. W każdą środę na próbie tworzymy przestrzeń, w której zwyczajnie pozwalamy wybrzmieć naszym myślom i emocjom. A „Horyzonty” powstawały w czasie pandemii i w czasie, kiedy wracaliśmy powoli do tzw. normalności. Na przykład tytułowa piosenka krąży wokół myśli przewodniej „nie mogę znaleźć rytmu dnia”. W samych kompozycjach utrwalonych na „Horyzontach” otworzyliśmy się bardziej na zapętlone kolektywne motywy, z udziałem przestrzennych gitar i mandoliny, z różnorodnością dynamiki.
Irek: Nasze pierwsze wydawnictwo ukazało się w Dniu Dziecka 2019 kiedy to Jędrek po raz pierwszy ukuł hasło, że „na Dzień Dziecka dostaniecie nowe RESORAKI” i uznaliśmy, że kolejne nasze wydawnictwa też będą ukazywać się w Dniu Dziecka. Tej koncepcji się na razie trzymamy i będziemy ją, w miarę możliwości, kontynuować...
Jędrek: „Horyzonty” to nasze najbardziej zespołowe dziecko pięciu facetów. Dopieszczone od strony aranżacyjnej, tekstowej, wizualnej… Nie odpuściliśmy na żadnym polu i jesteśmy dumni zarówno z całości jak i z poszczególnych piosenek.
Adam Dobrzyński: Jak wyglądała praca nad tym albumem
Irek: Nasze wcześniejsze wydawnictwa były rejestrowane na tzw. „setkę”. „Horyzonty” nagrywaliśmy w nieco innym schemacie. Mianowicie sekcja rytmiczna została zarejestrowana podczas eksperymentalnych sesji, które wyszły na tyle obiecująco, że na ich bazie spędziliśmy prawie rok nad dogrywaniem poszczególnych partii instrumentów i wokali. Nad całością czuwał Vojto Monteur (m.in. gitarzysta w EABS- przyp.AD) – który został ostatecznie współproducentem płyty i miał spory artystyczny wkład w brzmienie całości. Było to dla nas coś innego niż do tej pory – ta sytuacja pozwoliła rozwinąć skrzydła i pokazać pełnię możliwości we wzbogacaniu aranżacji poszczególnych instrumentów (zwłaszcza gitara – kilka ścieżek co słychać m.in. w FIASKO).
Tomek: Tak, do samych nagrań materiału doszło można powiedzieć trochę przypadkowo, choć kiedy trzymam w ręku krążek „Horyzonty” trudno nie oprzeć się myśli, że w życiu nie ma przypadków. Nagrań dokonano we wrocławskiej Szkole Muzyki Nowoczesnej podczas warsztatów z nagrań na żywo ze studentami szkoły przy udziale jednego z nauczycieli - wspomnianego Wojtka „Vojto Monteur” Orszewskiego, z którym po nagraniach rozpoczęliśmy dalszą współpracę. Współpraca z Vojto wniosła do niektórych aranżacji nowe spojrzenie, bardziej eksperymentalne. To nam odpowiadało i pasowało do ogólnej wizji płyty.
Adam Dobrzyński: Od strony wizualnej- tak zwana limitowana wersja deluxe to baardzo starannie od strony wizualnej przygotowane wydawnictwo. Opowiedzcie o tym
Jędrek: Nie umiem rysować, a zawsze chciałem. Kiedy więc na horyzoncie (sic!) pojawiły się innowacyjne rozwiązania z zakresu sztucznej inteligencji w postaci programu Midjourney, generującego obrazki na podstawie komend tekstowych, od razu wiedziałem, że to coś dla mnie. Po miesiącach zabaw i eksperymentów, wygenerowane obrazy na tyle zaczęły spełniać wymogi artystyczne Iwara – który z zawodu jest grafikiem – że zaczęliśmy na poważnie myśleć o oparciu całej szaty graficznej na dziełach wykreowanych za pomocą opisów zawierających fragmenty naszych tekstów piosenek, odniesień do malarzy niderlandzkich czy abstrakcyjnych, luźnych skojarzeń z klimatem poszczególnych piosenek. Takie podejście dało nam niesamowitą wolność w obszarze przedstawienia słuchaczom kompletu doznań: oto obok płyty z muzyką otrzymali oni we wkładce do CD książeczkę z tekstami opisującymi okoliczności powstania każdej piosenki oraz korespondujące z nią malarską wizualizację treści.
„(…) album niesie przesłanie o poszukiwaniu równowagi w życiu i akceptowaniu zmian, które niesie przyszłość”.
Adam Dobrzyński: Album przynosi 10 bardzo onirycznych, wciągających i zarazem eklektycznych kompozycji. O czym opowiadają teksty zawarte na tym wydawnictwie. Czy jest to pewnego rodzaju concept album ?
Jędrek: Z concept albumami trzeba uważać – dosyć łatwo zgubić skupienie i zatracić się w długich kompozycjach, które czasem… prowadzą słuchacza donikąd. Więc początkowo nie myśleliśmy o „Horyzontach” w ten sposób. Ale kiedy zebraliśmy już te dziesięć utworów w całość, rzeczywiście trudno było nie zauważyć, że album niesie przesłanie o poszukiwaniu równowagi w życiu i akceptowaniu zmian, które niesie przyszłość. Mamy nadzieję, że to muzyczna podróż, która skłania do refleksji i zachęca do zrozumienia, że życie jest pełne tajemnic, którym warto się przyjrzeć. Mieliśmy wielkie ambicje, żeby płyta zarówno oferowała artystyczną jakość jak i emocjonalne treści – i chyba nam się to udało, bo fandom muzyki progresywnej bardzo żywiołowo zareagował na to nasze czwarte wydawnictwo, które dosyć „nie chcący” w sumie jest często klasyfikowane pod hasłem concept albumu z obszaru rocka progresywnego.
Adam Dobrzyński: Na płycie są trzy niezwykłe nagrania. Pierwsze z nich, trwające blisko dziesięć minut - tytułowe... proszę opowiedźcie o nim
Jędrek: Piosenka "Horyzonty" jest utworem, który powstał w trudnym czasie - w marcu 2020 roku, gdy świat zmagał się z początkami pandemii. Geneza jej powstania jest umieszczona w kontekście naszych osobistych frustracji i próbach okiełznania zbiorowego kreatywnego ducha, który nie może znaleźć ujścia w obliczu ograniczeń i niepewności. Nie graliśmy wtedy przez prawie pół roku prób co było nie lada ciosem, biorąc pod uwagę, że właśnie mieliśmy wypuszczać nową płytę. Piosenka jest wołaniem za przestrzenią i światłem, w nadziei na odrobinę ulgi w trudnych czasach.
W tekście piosenki "Horyzonty" – napisanym wyjątkowo w tandemie przeze mnie i Tomka, którego wiersz stanowił podstawę do osi fabularnej utworu - odnosimy się do prób znalezienia sensu w sytuacji, która wydaje się być pozbawiona perspektyw. Jednocześnie jednak piosenka zawiera elementy żywiołów, takie jak np. "promienie światła" i "wiatr", które symbolizują nadzieję i pragnienie odmiany. Cała piosenka zawiera elementy refleksji i pytania o stan emocjonalny i rzeczywistość, przy jednoczesnym podkreśleniu zmienności sytuacji. Jest to wyraz naszego osobistego doświadczenia, które pewnie wiele osób mogło podzielać podczas pandemii, a zarazem świadectwo naszego artystycznego „zdalnego” aktu tworzenia w tym trudnym okresie.
Tomek: Tytułowa piosenka jest jakby afiszem dla powstania całej płyty. Riff basowy w drugim fragmencie powstał w nagraniach domowych w czasie pandemii. Tekst jest kooperacją opisującą dojmujące uczucie niemocy związanej z okresem wymuszonej izolacji. I teraz wyobraź sobie taki ładunek wrzucony do salki prób, gdzie czekają wytęsknione do wspólnego wybrzmienia osadzony perkusyjny groove, zapętlone riffy mandoliny i panoramiczne gitary. Do tego dodaj łagodny, wprowadzający fragment i masz gotową opowieść, od której trudno się oderwać, przede wszystkim nam, i chyba słuchaczom też. Uwielbiamy grać ten numer na próbach i koncertach.
Adam Dobrzyński: Kolejna mocna część „Horyzontów”- Sny Tesli”.
Jędrek: "SNY TESLI" to opowieść o wyjątkowym procesie twórczym Nikoli Tesli, gdzie sny i pomysły splatały się w niesamowity sposób, łącząc naukę i marzenia. Pretekstem do szerszych rozważań, zawartych w dalszych wersach piosenki, jest opisanie niecodziennego podejścia Tesli do rozwiązywania problemów i utrwalania pomysłów, które nawiedzały jego umysł podczas snu.
W pierwszej zwrotce piosenki opisałem więc moment zasypiania Tesli, trzymającego w dłoni kulę. Ten niecodzienny zwyczaj miał pomagać mu w tworzeniu nowych pomysłów i innowacji. Spadająca kula staje się symbolem kreatywności i nowych projektów, które kiełkują w umyśle wynalazcy podczas snu. Refreny z kolei zawierają aluzje do naukowych koncepcji i procesów, takich jak "supernowa" i "Fale Theta", które symbolizują inspirację i błyski kreatywności, jakie Tesli towarzyszyły w trakcie snu; powoli jednak starałem się przechodzić do bardziej uniwersalnej symboliki. W piosence chciałem podkreślić, że życie Tesli było trudne, pełne wyzwań, ale jednocześnie było to życie realne, a nie sen. Tekst – mam nadzieję - zwraca uwagę na znaczenie znaków i doświadczeń, które kształtują naszą egzystencję; Tesla wciąż jest dla nas inspiracją i wizjonerem, ale podążanie drogą geniuszu zawsze ma swoją cenę.
Tomek: W „Snach Tesli” pozwalamy sobie zagrać mocniej np. z wyrazistym basem granym kostką oraz ostrym, nowofalowym solem gitary. Nie było tego na wcześniejszych wydawnictwach.
Adam Dobrzyński: I jeszcze „Słoneczne wino”.
Tomek: W „Słonecznym winie” wyjątkowe jest chyba balansowanie pomiędzy melodyką we zwrotkach i dopalaniem gitarowym w refrenach. I ta przesterowana panoramiczna mandolina, która wprowadza do końcowego fragmentu utworu, finalnego, mocnego, z przesterowanym basem, syntezatorami i przestrzennymi gitarami. Gdyby ktoś ze słuchaczy, kto zna nasze poprzednie wydawnictwa, posłuchał „Horyzontów” i końcówki „Słonecznego Wina” myślę, że od razu wyczułby ciekawy progres w całej płycie i w naszym podejściu do tworzenia nowych kompozycji.
Jędrek: Tytuł piosenki, "Słoneczne wino," jest nawiązaniem do kultowej powieści science fiction Raya Bradbury'ego o tym samym tytule, co stanowi punkt wyjścia do refleksji na temat popularnego ostatnio tematu z obszarów nauki dotyczących tzw. światów równoległych i różnych wariantów odbioru tej samej rzeczywistości przez różne osoby. Ray Bradbury jest jednym z moich ulubionych pisarzy sci-fi, przez znawców często nazywany „poetą gatunku”; podobny nastrój starałem się utrzymać więc też w tym numerze, gdzie np. „kielich z miodowego szkła” i tytułowe „słoneczne wino” stanowią metaforyczny symbol nadziei i pozytywnych uczuć.
Piosenka jest opowieścią o odkrywaniu nowych perspektyw i doświadczeń w życiu, które pomagają nam dostrzec piękno i znaczenie codzienności. Kończąc tym utworem płytę, chcieliśmy podkreślić, iż czasem życie może być pełne niespodzianek i tajemniczych aspektów, które czekają na odkrycie – chociażby poprzez uznanie znaczenia przez każdego z nas prostych, codziennych rytuałów i rytmów życia, które czasem wystarczą, żeby nadać sens i puls codzienności.
Adam Dobrzyński: Co było największą inspiracją w sferze muzycznej co znalazło odbicie w poszczególnych nagraniach?
Tomek: Na „Horyzontach” chyba każdy z nas pozwolił sobie na więcej wyobraźni i swobody. Użyliśmy więcej przesterów, delayów, synthów i technik grania, których nie eksploatowaliśmy wcześniej. W nagraniach pojawił się pedal steal. Gdzieś z tyłu głowy w naturalny sposób wpadały zapętlone analogowe groovy z lat siedemdziesiątych. To wszystko znalazło odwzorowanie w albumie.
Irek: Dla mnie – największą inspiracją była możliwość dostosowywania/wyszukiwania brzmień pod okiem Voyto, czego konsekwencją była bogatsza możliwość aranżacji do poszczególnych utworów.
Adam Dobrzyński: Jak Wy sami zakwalifikowalibyście ów krążek – do jakiej muzycznej kategorii, gatunku ?
Tomek: Wiesz, pytanie o kwalifikacje twórczości jest czasem rzeczywiście trudne i potrzebne. Trudne, bo z jednej strony twórczość to nieustanna droga, proces i poznawanie siebie na nowo, stosowanie nowych środków wyrazu. Z drugiej strony zrozumiałe i potrzebne, bo klasyfikacja utożsamia nas z formą i ugruntowuje w rzeczywistości.
W formie najbliżej nam do muzyki rockowej, ale eksperymentalnej, z elementami soft rock i indie rock. Zdaliśmy sobie jednak sprawę, że nawet jeśli eksperymentujemy z formą, to jedno pozostaje trwałe: w Resorakach zawsze był i jest istotny przekaz. Prosta opowieść o emocjach i o tym co nas otacza, nakreślona z pewną wrażliwością przez melodię. Więc jeśli pragniesz zwartej kwalifikacji to Resoraki to story rock, w wolnym tłumaczeniu rock fabularny, rock opowiadający. Nie znalazłem definicji takiego stylu, ale takie są właśnie „Horyzonty” i tak grają Resoraki.
Irek: Ja bym powiedział, że to muzyka radiowa – jednak długość niektórych utworów na pewno nie jest radiowa (śmiech- przyp.AD).
Jędrek: Jeden z naszych fanów określił nasz styl jako „family pop” czyli muzyka, która nikomu nie zrobi krzywdy (śmiech- przyp.AD). W recenzji „Horyzontów” w lipcowym „Teraz Rocku” z kolei, pojawiło się po raz pierwszy określenie „poetycki rock” – i to jest kolejna definicja, pod którą też się chętnie podpisujemy.
Adam Dobrzyński: Z kim chcielibyście spotkać się na jednej scenie, artystą, zespołem?
Tomek: To jest piękne pytanie, bo to pytanie o marzenia, a o nie warto pytać, bo samo sformułowanie odpowiedzi już do nich przybliża. Odpowiedź jest prosta, nie musimy szukać daleko, z artystami z kraju nad Wisłą, których podziwiamy i z wypiekami śledzimy ich poczynania.
Więc marzeniem byłoby dla nas zagrać przed Organkiem, Fisz Emade Tworzywo, Karaś Rogucki, Waluś Kraksa Kryzys, Żurkowski, Muchy, Lorein, Patrick the Pan i z wieloma innymi wspaniałymi wykonawcami, których nie sposób tu wymienić.
Mamy też lokalne marzenia, wystąpić na jednej scenie z ikoną wrocławskiej sceny alternatywnej Lechem Janerką, Neonami czy Jacko Brango, albo wykonać wspólny utwór z Mariuszem Kiljanem.
Jędrek: Z Lechem Janerką wiąże się bardzo emocjonująca dla nas, wakacyjna historia – udało nam się zupełnym przypadkiem sprezentować mu naszą płytę na jego 70 urodziny. Dostaliśmy potem smsa o następującej treści: „Polubiłem waszą płytę. Dorosłe teksty, wiarygodny nienachalny wokal i adekwatne podkłady. Budujące, że gracie.” Przyznasz sam, że o lepszej recenzji od Mistrza trudno pomarzyć, prawda?
Adam Dobrzyński: Absolutnie taaak. Resoraki u schyłku 2023 roku są jakim zespołem....
Irek: Na pewno coraz bardziej dojrzałym muzycznie, który wie jakie ma możliwości do wykorzystania, aby nadać ostateczny kształtu kompozycjom; zarówno tym krótkim kawałkom „z ciosem” jak i dłuższym opowieściom.
Tomek: Zespołem wolnym, świadomym, skoncentrowanym, gotowym nieustannie szyć nowe opowieści dla swoich słuchaczy, niczego nie oczekującym, ale nie przestającym marzyć.
Jędrek: Dodałbym, że jesteśmy zgranym zespołem, dumnym ze swoich dotychczasowych osiągnięć i stawiającym sobie coraz wyższą poprzeczkę artystyczną.
Adam Dobrzyński: Plany na rok 2024 ?
Tomek: Rok zamykamy kilkoma bardzo udanymi koncertami, również plenerowymi. Chcielibyśmy większą uwagę poświęcić na organizację i granie koncertów, bo są one dla nas wyjątkowym wydarzeniem. Myślimy o rozszerzeniu koncertów o techniki wizualizacji. Szlifujemy również wersje koncertowe kawałków ze wspólnym śpiewaniem na głosy. To buduje wydarzenia, na które zasługują nasi słuchacze, a nam pozwala poczuć, że wykonujemy dobrą robotę i wciąż się rozwijamy.
Jędrek: Ja z kolei nie mogę się doczekać kolejnych sesji nagraniowych i zmaterializowania się nowych utworów na przyszłej płycie – a tych nowych kompozycji mamy już całkiem sporo w kolejce. Jest to proces, który mnie niezmiennie fascynuje i który nigdy mi się nie znudzi. I jak widzisz, tu dochodzimy do rozwinięcia odpowiedzi Irka z pierwszego pytania: może każdy z nas ma troszkę inną motywację do muzykowania w Resorakach ale ich suma sprawia, że mamy nieprawdopodobną siłę i niespożytą chęć ciągłego wspólnego grania i tworzenia.
Dzięki za rozmowę
Dawno już nie miałem przyjemnosci przeczytania takiego ciekawego artykułu o zespole. Bez pospiechu, bez skrótów, i w interesujący sposob zarejestrowane i pokazane sa odpowiedzi kolejnych muzyków, kazdy ma cos ciekawego do powiedzenia, robi to barwnie i po swojemu , ostatecznie tworzy to przyjemna w odbiorze całość. Jestem fanem resoraków, obserwuję ich ewolucję , dostrzegam trud tworzenia i podziwiam efekty. Z niecierpliwością czekam na kolejną płytę. Pozdrowienia dla wszystkich chlopaków !
OdpowiedzUsuńPrześlij komentarz