Intensywność powszedniości


zdjęcie zrobione przypadkiem ale nie w przypadkowym miejscu jakim był taras widokowy na wieży Kościoła św. Piotra :) w Rydze


Tak się zastanawiam, czy ja rzeczywiście żyję jakoś intensywnie?
Czy mnie nosi, wciąż gdzieś jestem, coś robię, biegam jak nie do telewizji to do radia, jak nie na spotkania z artystami to na ich koncerty, zapowiadać ich czy tylko słuchać?
Ale przecież to moja praca, tak sobie to szczęśliwie ułożyłem. Podróżuje, odkrywam, smakuje, delektuje się poznanymi widokami, porównuje z naszym krajem rajem czy wręcz od niego w tenże sposób odpoczywam. 

I tak w miniony weekend ponownie zawitałem do Rygi. Miasto to niezwykle barwne, piękne i wciągające. W ubiegłym roku w sercu zimy i jeszcze świątecznej oprawy, przysypywany intensywnymi opadami śniegu obiecałem sobie, że wrócę tu na styku wiosny i lata. Na rozpoczęcie turystycznego sezonu. 
Dane mi było to zrobić, w ostatni majowy weekend czyli w podobnym terminie jak przed rokiem odkrywałem dla siebie i jak się potem okazało innych, Palangę na Litwie.
 Jest bajkowo, feerie kolorów podszyte zapachami kuchni nadbałtyckiej i europejskiej, coraz liczniej przybywający turyści...głównie z Rosji i Wysp Brytyjskich, ale ponad dwadzieścia parków i skwery miejskie dają wytchnienie od zgiełku. A w jednym z kanałów nawet spotkałem nic nie robiącego sobie z obecności ludzi, bobra. Zupełnie nie jak w Warszawie...
Kościów Św. Piotra, wejście na wieżę, piękna panorama miasta, całe Stare Miasto, liczne pomniki na czele z Pomnikiem Wolności, Łotewską Akademię Nauk (jakież podobieństwo do PKiN), miejsce spotkań wszystkich turystów ze świata :) Jazda obowiązkowa.



przy Pomniku Wolności, selfie obowiązkowo. Pomnik Wolności został ufundowany w całości przez darowizny mieszkańców jako hołd dla tych, którzy polegli w walce o łotewską niepodległość. Pomnik Wolności w Rydze odsłonięto 18 listopada 1935 r. To efekt projektu łotewskiego rzeźbiarza Karla Zale zatytułowanego "Mirdzi kā zvaigzne!", czyli "Świecić jak gwiazda". Symbolizuje ideę niepodległości. Statua ma ponad 43 m wysokości i została wzniesiona z 56 rzeźb podzielonych na 13 grup. Znajdują się one na 4 poziomach Pomnika Wolności w Rydze przedstawiających łotewską historię i kulturę.
U podstawy Pomnika Wolności w Rydze wyryto napis: "Dla Ojczyzny i Wolności". Na szczycie obelisku postawiono dziewięciometrowy symbol wolności – młodą kobietę dzierżącą trzy gwiazdy nad głową. Znaczenie tego symbolu tłumaczy się jako trzy historyczne prowincje Łotwy i jedność narodową. U podstawy Pomnika Wolności wyryto również „straż honorową”, która jest symbolem suwerenności narodu.



Ale ja chciałbym też polecić Katedralną Cerkiew pod wezwaniem Narodzenia Pańskiego, która  to katedra Łotewskiej Cerkwi Prawosławnej zbudowana została w latach 1876-1883 w stylu neobizantyjskim według projektu Mikołaja Czagina. 
Powstała z inicjatywy biskupa Weniamina oraz gubernatora generalnego Piotra Bagrationa, dzięki funduszom przyznanym przez cara Aleksandra II. W czasie I wojny światowej katedrę przemianowano na zbór luterański; po 1921 r. ponownie wróciła do swego pierwotnego wyznania. W latach 60-tych XX w. władze radzieckie rozkazały zamknąć świątynię, urządzając w niej planetarium. Po uzyskaniu niezależności Łotwy od Związku Radzieckiego w 1991 r. świątynia ponownie została otwarta. Świątynię wieńczy kopuła z łukowatymi oknami i krzyżem na szczycie. Po jej bokach wznoszą się mniejsze kopuły zdobione podobnie. Całość wykończono w jasnej tonacji, główne wejście zdobią białe kolumienki, połączone ozdobnym łukiem. Cerkiew ma 40 metrów wysokości i jest obecnie największą tego typu świątynią w krajach nadbałtyckich.





Nie zapomniałem oczywiście o sklepach muzycznych. Odwiedziłem dwa, które odkryłem przed rokiem. Randoms Music Store, w którym też mnóstwo muzycznych gadżetów dla dosłownie każdego, pamiątki dla dużych i małych- można też znaleźć tańsze, używane winyle. I drugi- prawdziwa muzyczna mekka- Upe Record Store, w którym można napić się przy okazji muzycznych odkryć, piwa i wyjątkowo dobrego wina. Efekty "muzycznych łowów" oczywiście w moich audycjach - pierwsza odsłona już dziś (27.05- w "Co nam w duszy gra") na antenie Polskiego Radia Dzieciom.
Pamiętacie zespół Brainstorm? Formacja funkcjonuje pod dwiema nazwami- na Łotwie znana jest jako Prata Vetra, na świecie jako wspomniany Brainstorm. 

Zespół Brainstorm powstał w roku 1989, na Łotwie, w miasteczku Jelgava. Wtedy Reynard Cowper - lider zespołu, wpadł na pomysł utworzenia grupy. Zebrał kilku kolegów z klasy ("Magic", Peter Scott Jr. i Nick William Simon) i założyli kapelę. Mieli wtedy po 14 lat. Kilka miesięcy później do grupy dołączył Mike Minolta. Początkowo grali jako The Best American Guys in Latvia, jednak wkrótce zmienili nazwę na Brainstorm.
Brainstorm szybko zdobył dużą popularność. W roku 1995 roku, piosenka z początkowych lat - "Airplanes" - została najlepiej sprzedającym się singlem w historii Łotwy. Od tamtej pory grupa stała się jednym z najbardziej znanych łotewskich zespołów i zdobyła wiele nagród.
W 1996 roku Brainstorm wydali album "Veronika" i zdobyli sobie reputację dobrych chłopców łotewskiego rocka. W 1997 podpisali kontrakt z Microphone Records i zaprezentowali fanom kolejną płytę "Viss ir tieši tā kā Tu vēlies". Była to jedna z pierwszych w historii łotewskiej muzyki złota płyta.
W 1998 grupa wydała pierwszy międzynarodowy singiel "Under My Wing", który również odniósł sukces - zespół zwyciężył na festiwalu w Karlshamn w Szwecji. Pod koniec tego samego roku nagrano pierwszy międzynarodowy album grupy "Among the Suns", który na rynku pojawił się wiosną 1999 roku. Na Łotwie wydawnictwo niemal od razu zdobyło status platynowej płyty. Do końca 1999 roku płyta została wydana w krajach bałtyckich, Grecji, Turcji, Szwecji, Finlandii, Danii, Belgii, Japonii, Hong-Kongu i na Węgrzech, później również w wielu innych państwach, włączając Wielką Brytanię, Niemcy i Polskę.
W roku 2000 Brainstorm reprezentowali Łotwę w konkursie Eurowizji i zajęli tam trzecie miejsce. Wynik ten był sporym zaskoczeniem. Piosenka nie była typowo "eurowizyjna", a jednak zdobyła uznanie. Media określiły grupę jako najlepszą i najbardziej nietypową w całej historii festiwalu Eurowizji.
Dla Brainstorm ten występ był pierwszym prawdziwym, międzynarodowym sukcesem. Należy podkreślić, że podczas festiwalu zdobyli sobie uznanie samego Boba Dylana, który zauważył ich oglądając powtórki z koncertu w szwedzkiej telewizji. Ale Bob Dylan to nie jedyny uznany artysta, który wyraźnie wyróżnił zespół. Innym muzykiem był Mike Stipe z R.E.M. Po przesłuchaniu płyty "Among The Suns" tak skomentował twórczość Brainstorm: "Ich muzyka i piosenki są naprawdę znakomite!"
W październiku 2001 roku grupa wydała kolejny album, zatytułowany "Online". Wydawnictwo promował singiel "Maybe", który wdarł się od razu na szczyty list przebojów. 
Rok 2002 dla Brainstorm zakończył się owacyjnie przyjętym tournee po Czechach, niedługo potem muzycy zaczęli pracę nad nowym albumem, zaplanowanym na wiosnę 2003. Nagrania odbywały się w "Puk Studio" w Danii, a nad produkcją czuwał Alex Silva, a także Steve Lyon znany ze współpracy z Depeche ModeReamonn, The Cure i Paradise Lost. Album "A Day Before Tomorrow" ukazał się w Polsce 30 czerwca 2003 roku.
W maju 2004 roku członkowie zespołu przeżyli ogromną tragedię - w wypadku samochodowym zginął basista Gundars Mausevics, zwany Muminshem. Pozostali muzycy początkowo zastanawiali się, czy kontynuować działalność. Ostatecznie wokalista Reynard Cowper i koledzy zdecydowali, że odtąd "BrainStorm zawsze będzie się składał z czterech osób i jednej w niebie".
Dlatego też zdecydowali się nagrać kolejną płytę - "Four Shores". Album wyprodukował ponownie Alex Silva, pracujący wcześniej między innymi z angielską grupą Suede, zaś zdjęcia na okładkę zrobił Anton Corbijn, fotograf i reżyser wideoklipów między innymi Depeche Mode czy Nirvany.
Kolejne albumy- wydawali w 2010 roku z tytułem "Years and Seocnds", w 2012 - "Another Still Life", "7 Steps of Rresh Air", rok 2015 a w ubiegłym roku dwa "Wonderful Day" (wydany też w Rosji, jako czwarty ich krążek) oraz "About the Boy Who Plays The Tin Drum", funkcjonujący na Łotwie w rodzimym języku również jako "Par to zenu, kas sit skarda bungas". Tę płytę ale w języku angielskim właśnie dopiero co przywiozłem.

W muzyce ciągle coś się dzieje, właśnie przerwałem na chwilę pisanie, bo przyjechał do mnie Paweł Pańta by pochwalić się swoim nowym muzycznym dzieckiem, nagranym wspólnie z Wojtkiem Karolakiem i Arkiem Skolikiem. Płyta "Moontag" zaraz wędruje do odtwarzacza.

Ale wcześniej muszę z niego wyjąć niezwykle wciągającą płytę Michała Kowalonka.
Były wokalista grupy Myslovitz i lider zespołu Snowman zainteresował się tematem Powstania Wielkopolskiego. W ten sposób powstało dziesięć utworów zarówno z jego własnymi ale też tekstami Michała Wiraszki, ale także z tekstami poznańskich poetów: Romana Wilkanowicza, Franciszka Fenikowskiego i Jerzego Grupińskiego.
Muzyka to wyłącznie dzieło Kowalonka, który do jej wykonania zaprosił zespół Snowman i wielu cenionych instrumentalistów jak trębacza Maciej Fortuna i wokalistkę Dagę Gregorowicz, znaną z formacji DaGaDana.  Album wydany przez Agencję Fonograficzną Polskiego Radia ma w sobie niezwykłą moc oddziaływania, zatrzymania i wciąganie w słowo. Bo według mnie to ono jest tu najważniejsze. Muzyka wzmacnia je, łagodzi, daje formę łatwiejszego przyswajania, zapamiętania ważnych treści.
Podobnie dzieje się w przypadku "Miłości" najnowszego dzieła Sorry Boys, z którymi tak się pięknie złożyło chwilę przed wydaniem materiału, rozmawiałem na radiowej antenie, to wspominając, to snując rozmowy o sprawach przyziemnych, życiowo ważnych, muzycznych i gdzieś około muzyki występujących. To wyróżniająca się na polskim rynku pozycja, nie tylko z powodu urody, zapierającego dech w piersi głosu Beli Komoszyńskiej, która od samego początku kariery, konsekwentnie dąży do samorealizacji, nie boi się wyzwań, ba- stała się rozpoznawalna jak i cały zespół. Jest klimat, jest wielowątkowość, piękne teksty, muzyka, która zajmuje, jest smak, kolor, jest fantastycznie współgrająca a wręcz niosąca całość wizualna forma wydawnictwa, która tylko potwierdza dawno wypowiedziane słowa, nie tylko przeze mnie, że muzyka musi mieć wyraz, formę i zamkniętą całość jaką gwarantuje jej nośnik fizyczny - płyta - a nie zdigitalizowana jej wersja. 

ps. poniżej info o dwóch płytach, popełnione jakoś na początku miesiąca, wrzucone na facebook i tak czekało na publikację w tym miejscu...


Hmmm... a na bezsenność zapodaje sobie właśnie dwie płyty, których długo jeszcze nie będzie
Hollis Brown ma swoją premierę 7 czerwca a rewelacyjny Robert Randolph - uwaga- 23 sierpnia... Sporo czasu by na radiowej antenie Was z tą zacną muzą zaznajamiać...i zarazić
Oczywiście ci pierwsi nazwani na cześć nagrania Boba Dylana, są pracowitym zespołem rock'n'rollowym, grupą, która działa zgodnie ze spuścizną swojego rodzinnego miasta Queens w stanie Nowy Jork. Zespół wydaje muzykę od 2013 roku, podczas swojej kariery, wydali EP i dwa albumy wraz z hołdem dla Record Store Day dla albumu "LOADED" Velvet Underground. Grupa intensywnie koncertowała w Stanach Zjednoczonych i Europie i ... powrócą na początek wakacji.
 



Robert ... dorastał grając w zasadzie gospel na gitarze pedal steel - w kościele House of God w Orange, New Jersey, i zaczął zabierać swoją radosną, natchnioną ewangelią muzykę do klubów i na całym świecie.
Kiedy nadszedł czas nagrania "Brighter Days" po wydaniu nominowanego do nagrody Grammy albumu "Got Soul", Robert zdecydował się na współpracę z producentem Dave'em Cobbem. Cobb jest najbardziej znany z pracy z nowymi gwiazdami country, takimi jak Chris Stapleton, Sturgill Simpson, Brandi Carlile i Jason Isbell.
Uwaga - "Brighter Days" to pełne zanurzenie w korzeniach gospel Randolpha, łączenie go z bluesem, soul, funk i fantatstycznym brzmieniem jego gitary pedal steel . Robert Randolph sprawia, że ​​instrument płacze, krzyczy i wrzeszczy! Wow, polecam...

Komentarze

Nowsza Starsza