Zakochany w power metalu. Dalibor Panther Halamicek - lider zespołu Moravius w szczerej rozmowie.

Dalibor podczas press touru po Polsce 23 maja 2025 roku. 

 

Dalibor Panther Halamicek. Lider i założyciel formacji Moravius. W tym roku jego zespół obchodzi jubileusz. Zespół z Moraw coraz bardziej rozpoznawalny jest w naszym kraju. O ostatnich dwóch płytach rozmawialiśmy przed laty na żywo w rodzinnym Hawierzowie Dalibora, przy gulaszu wołowym z knedlikiem popijając moim ulubionym piwem Radegast a przed dwoma laty również na Śląsku w Chorzowie, gdy przywiózł mi swój ostatni studyjny materiał „Moravian Bravery”.

Ale chyba nigdy tak szeroko nie rozmawialiśmy o muzycznym życiu Dalibora, jego początkach, fascynacjach, jego młodzieńczych latach, służbie w wojsku czy przemyśleniach na temat współczesnej czeskiej muzyki. Oddaję w Wasze ręce zapis naszego spotkania. Dokładnie tydzień po tym jak świat usłyszał nową piosenkę formacji Moravius, cover z repertuaru zespołu Bajm


08.09.23 Chorzów


Muzyka jest dla mnie wszystkim. Jest częścią mojego życia i nigdy mnie nie zawiodła”.




Adam Dobrzyński: Dalibor, Jak rozpoczęła się Twoja przygoda z muzyką ?


Dalibor Panther Halamicek: Od małego słuchałem zespołów takich jak SLADE, NAZARETH, SWEET itp. z moim bratem, który jest ode mnie starszy o 5 lat. Zacząłem chodzić do szkoły muzycznej i uczyłem się gry na gitarze, perkusji i śpiewu. Kiedy w 1974 roku pojawił się zespół AC/DC, od razu ich polubiłem i dokładnie nauczyłem się grać na pamięć cały ich album „Back In Black” z roku 1980 na pekusji. Po powrocie ze służby wojskowej zacząłem śpiewać w moim pierwszym zespole, METAN, potem miałem swój własny zespół PANTHER a potem poszło wszystko bardzo szybko.


Adam Dobrzyński: Jak wspominasz młode lata gdy Czechy były częścią Czechosłowacji i wraz z Polską i innymi krajami tak zwanego bloku wschodniego, znajdowaliśmy się za Żelazną Kurtyną?


Dalibor Panther Halamicek: Moja młodość była cudowna. Jeździliśmy z rodzicami na wakacje nad Balaton i niczego mi nie brakowało. Na naszym osiedlu było dużo dzieci i razem dorastaliśmy i bawiliśmy się, graliśmy w różne gry, uczyliśmy się palić (śmiech- przyp.AD). Chodziliśmy na dyskoteki, do kina, na basen i po prostu było fajnie. Niestety, w dzisiejszych czasach już tego nie ma i to wielka szkoda. Dzisiejsza młodzież nie umie nic robić, tylko gada przez komórkę i przesiaduje w barach. Kiedy zrobiliśmy coś złego, nikt się nie przyznał i wszyscy dostaliśmy lanie od rodziców w domu. Dzisiaj nie możesz nawet spojrzeć na dziecko w zły sposób, bo od razu cię aresztują za bycie tyranem. I dlatego dzisiejsza młodzież tak wygląda, to jest straszne.


Adam Dobrzyński: Jak wówczas wyglądało życie w Czechosłowacji. Jakie były najtrudniejsze momenty?


Dalibor Panther Halamicek: Jak już mówiłem, było super. Myślę, że tak samo jak w Polsce. Tylko, że Wy byliście bardziej wolni w niektórych sprawach niż my. Na przykład w polskiej telewizji pokazywali amerykańskie filmy, kreskówki i zachodnią muzykę. A my, którzy mieszkamy na granicy z Wami, oglądaliśmy polską telewizję i lubiliśmy ją oglądać. Głównie filmy i na końcu większości filmów do dziś pamiętam jedno zdanie.Czytal Lucjan Szolajski (śmiech – przyp.AD). I nie tylko Wy, ale wszędzie na Wschodzie. Niestety nie u nas. Pamiętam, że przyjechał do nas zespół OMEGA z Węgier. I musieli zakończyć koncert w połowie, bo niektórzy ludzie byli ubrani w metalowe ciuchy i według policji to nie wypadało. Po prostu głęboki totalitaryzm.Ale mimo to słuchaliśmy Voice of America i Radia London a grali tam wtedy hard rocka. Pamiętam też jak były organizowane tajne giełdy, na których kupowaliśmy kasety muzyczne i płyty LP potajemnie sprowadzane z Polski lub Węgier, gdzie można było je kupić normalnie.


Adam Dobrzyński: Odsłużyłeś także powołanie do wojska. Stacjonowałeś z tego co wiem, na przykład w Brnie. Opowiedz o tych czasach.


Dalibor Panther Halamicek: W naszym kraju służba wojskowa trwała dwa lata. Nie wiem, jak było w Twoim kraju, ale w pierwszym roku jako młodzi żołnierze mieliśmy kłopoty ze strony starszych żołnierzy, a w drugim roku było odwrotnie. Byłem w Brnie w wojskowym warsztacie naprawczym ciężarówek. Tam też założyłem zespół i w wolnym czasie graliśmy na wojskowych konkursach muzycznych, ale musieliśmy grać tylko polityczne piosenki. A ponieważ w wojsku nie znali muzyki z zagranicy, zagraliśmy piosenkę Joan Jet - „I Love Rock and roll” z czeskim tekstem politycznym, który napisałem i odnieśliśmy z nią wielki sukces. Gdyby wiedzieli, skąd pochodzi muzyka, wsadziliby nas na długo do więzienia (śmiech- przyp.AD)


Adam Dobrzyński: Dobrze myślę – pierwszy poważny Twój zespół to Salamandra. Nagrałeś z nimi trzy płyty. Opowiedz proszę o tym


Dalibor Panther Halamicek: Śpiewałem w lokalnym zespole GROG i graliśmy tylko muzykę taneczną. Pavel Sliva zadzwonił do mnie i powiedział, że usłyszał mój śpiew i zakłada zespół. Więc poszedłem do niego, posłuchałem piosenek, które grał i mi się spodobały, i tak zaczęła się era SALAMANDRY. Nagraliśmy pierwszą płytę, zaczęliśmy trasę koncertową, a zespół odniósł wielki sukces, ponieważ nigdy wcześniej nie było takiej muzyki i zespołu w Czechach, więc byliśmy pionierami. Potem pojawiła się druga płyta zatytułowana „Skaremar” i była to i nadal jest najlepsza rzecz, jaką zrobiła Salamandra, przynajmniej wśród fanów. To był wspaniały czas, a zespół osiągnął szczyt, gdzie jest do dziś. Potem nagrali trzecią płytę i nie podobał mi się styl, który wymyślił Pavel, ponieważ bardzo się zmienił. Prowadziłem działalność gospodarczą i miałem problemy finansowe, więc wyjechałem do Anglii i zastąpił mnie piosenkarz Ivan Borovsky.


Adam Dobrzyński: Spędziłeś też trochę czasu w bohumińskiej formacji Grog. Opowiedz o tym


Dalibor Panther Halamicek: Trafiłem do Grog przez ogłoszenie, kiedy szukali wokalisty.Grali okropne piosenki, prawie disco i trochę słabego hard rocka.Powiedziałem, że zaśpiewam z nimi, ale musieli zmienić cały repertuar. Zaczęliśmy grać AC/DC, Halloween, Accept i inne duże zespoły i mogłem zmienić swój głos, żeby brzmiał naprawdę jak oryginał. Każda piosenka. I dzięki temu mieliśmy około tysiąca osób na naszych imprezach. Grałem tam przez 15 lat i nagraliśmy też 4 płyty z naszą własną twórczością. W tym czasie zacząłem też śpiewać w Salamandrze i nawet kiedy byłem w Anglii, śpiewałem z Grog. Leciałem do domu, kiedy mieliśmy grać i było świetnie. Kiedy wróciłem, miałem już założony MORAVIUS, a GROG chciał grać tylko swoje utwory i koncerty, więc odszedłem, bo mieliśmy już swojego Moraviusa, a Grog przestał grać imprezy i grał tylko koncerty, a nie szło im najlepiej. Szkoda, że tak wyszło.


08.03.25 Jubileuszowy koncert w Karvinie i przy okazji Dzień Kobiet


Adam Dobrzyński: Moravius- zespół najważniejszy w Twojej karierze, w tym roku obchodzi jubileusz 20 lecia. Opowiedz o Waszych początkach


Dalibor Panther Halamicek: Byłem członkiem zespołu Grog i już skończyłem przygodę z Salamandrą. Miałem swoje pomysły muzyczne z gitarzystą Petrem Štrauchem, zaczęliśmy tworzyć piosenki i narodził się zupełnie nowy projekt, później pełnoprawny zespół Moravius. Rok później wydaliśmy nasz pierwszy mini-album „Back Again” (2006), a cztery z pięciu piosenek pojawiły się na debiutanckim albumie „KINGS GRAVE” w 2007 roku. Rdzeń zespołu Dalibor „Panther” Halamíček / Petr Štrauch pozostał, a na nagraniach są tylko goście. Wśród gości są Hanka Šlachtová lub gitarzysta Karel Řepecký, byli koledzy z Salamandry. Potem zrobiliśmy sobie siedmioletnią przerwę, a ja kontynuowałem śpiewanie w zespole Grog, a Petr założył zespół Solar System, którego jest członkiem do dziś. W 2014 roku zaczęliśmy myśleć o nowej współpracy i nagraliśmy album „Hope In Us”. Tommy „Reinxeed” Johansson, znany również jako gitarzysta Sabatonu, zaśpiewał solo w piosence „Don't Waste Your Time”. Następnie Petr odszedł i poświęcił się tylko swojemu zespołowi. A ja do dziś pozostałem jedynym członkiem-założycielem.


Adam Dobrzyński: Co na przestrzeni lat jest jasnym, klarownym wyznacznikiem Waszego stylu?


Dalibor Panther Halamicek: Oczywiście muzyka i zespoły, które zaczęły grać w tym stylu. Zespoły ze Szwecji, Finlandii, Ameryki Południowej i Niemiec zaczęły tak grać. Ich styl po prostu mnie oczarował. Ich melodyjne refreny, które są podobne do klasyków epoki baroku, naprawdę mnie zainteresowały. I zacząłem mieć podobne pomysły w głowie i tak to się zaczęło. A szczególnie wolne utwory metalowe są najlepsze i wszyscy o tym wiedzą, a ja mam na nie wiele pomysłów.


Adam Dobrzyński: Na co stawiasz przy pracy nad kolejnymi płytami ?


Dalibor Panther Halamicek: Chcę mieć przynajmniej jedną wolną piosenkę na każdym albumie, staram się mieć przynajmniej jednego gościa z innego zespołu i co najważniejsze, żeby nasi fani lubili album i wiedzieli, że to Moravius. To oznacza, że nie odchodzimy od naszego stylu, jak niestety robią inne zespoły, które tworzą jeden świetny album, a potem myślę, że tworzą albumy, na których mają jedną lub dwie dobre piosenki, a reszta to nagrania, które nic nie mówią. A fani słuchają ich tylko dlatego, że są to znane zespoły. Ja chcę mieć albumy, na których ludzie lubią każdą piosenkę, ale obecnie są ludzie, którzy i tak Cię skrytykują,

05.02.22 pierwszy wywiad z Daliborem w Hawierzowie



Adam Dobrzyński: Płyta „Moravian Bravery” jest wydana w 2020 roku. To ostatnie Twoje muzyczne dziecko. Opowiedz o tym wydawnictwie.


Dalibor Panther Halamicek: Ten tytuł płyty i obraz przyszły mi do głowy tuż po odejściu muzykow, którzy powróciłi do swojego starego zespołu grającego w innym stylu. Chciałem po prostu wyrazić, że Moravius nie zrezygnuje ze swojego wpływu na scenę i będzie nadal walczył o fanów swoją autorską muzyką.Ten album ukazał się w 2023 roku. Długo go tworzyłem, ponieważ znowu szukałem nowych muzyków. Ponownie jest na nim wielu gości, a wśród nich Niklas Isfeldt z zespołu Dream Evil i najsłynniejszy gitarzysta, który mnie wciągnął w ten styl, czyli Timo Tolkki z zespołu Stratovarius. Długo pracowaliśmy nad tym albumem, ale myślę, że jest prawdopodobnie najlepszym, jaki stworzył Moravius. Zawiera również cover utworu „Valkyrie” zespołu Asia. Powstał po współpracy z menadżerem zespołu, z którym uzgodniliśmy, że zrobię ten utwór ku pamięci Johna Wettona. Nagrałem też teledysk, a menadżerowi bardzo się spodobał i napisał mi, że to najpiękniejszy cover, jaki słyszał ich zespołu. A okładka i tytuł albumu przyszły mi do głowy gdy wspominałem młodość, kiedy dowiadywaliśmy się, że husyci dotarli do Morza Bałtyckiego. Przyszło mi więc do głowy, że gdybyśmy mieli morze, nasze statki na tym morzu prawdopodobnie wyglądałyby podobnie do tego widocznego na okładce płyty. To był czas Covidu i szukałem nowych muzikow. Dlatego zaprosiłem kilku gości, moich przyjaciół z innych czeskich zespołów i gościa z zagranicy. Mój przyjaciel z Anglii, Phill Rasmusen, i mój syn Lukas napisali dla mnie teksty. Okładkę albumu wykonał Petr Karpjak, tak jak wszystkie poprzednie. Miks i mastering odbyły się w niezbyt dobrym studiu w naszym kraju, ale które jest w naszym stylu, czyli AB Studio. Ten album jest po prostu zrobiony dokładnie tak, jak sobie wyobrażałem. Został dobrze przyjęty zarówno przez fanów na całym świecie, jak i krytyków muzycznych. Najbardziej ucieszyła mnie recenzja Pana Hartla Grilla, który jest najsłynniejszym krytykiem muzyki metalowej i zespołów z całego świata i który porównał nas do światowej czołówki. I nie tylko jego. W Polsce również mieliśmy sporo pozytywnych recenzji tego albumu, za co jesteśmy bardzo wdzięczni i z całego serca dziękujemy.


Adam Dobrzyński: W dorobku Moraviusa mamy cztery długogrające płyty. Czas na kolejny album… Czy pracujesz już nad nim ?


Dalibor Panther Halamicek: Tak, mamy 4 płyty i pracujemy nad kolejną, która może ukazać się pod koniec roku. Jeden utwór już wyszedł i jest bardzo popularny, szczególnie u Was w Polsce, i cieszymy się z tego. Pracujemy już nad pozostałymi i wierzę, że będą też bardzo dobre. Mam w zespole bardzo zdolnego, młodego gitarzystę, który ma takie same odczucia jak ja i perkusistę z Polski, który również jest bardzo dobry. I basistę, który grał ze mną w zespole Salamandra. Przekazuję chłopakom swoje pomysły, a oni realizują je na swój sposób i naprawdę to słychać, że mają uczucia do zespołu i mojego stylu i myślę, że fani mają na co czekać i ocenią nowy album tak samo, jak albumy, które już mamy.


Adam Dobrzyński: W między czasie 30 czerwca światło dzienne ujrzał Wasz najnowszy singiel i do tego cover z repertuaru polskiej formacji Bajm. Dlaczego Twój wybór padł na ten zespół ?


Dalibor Panther Halamicek: W młodości też słuchałem polskich zespołów i zobaczyłem klip zespołu Bajm do tej piosenki i bardzo mi się spodobała. No i oczywiście Beata!!! Wtedy to była naprawdę jedna z najlepszych piosenek. A kiedy tworzyłem Moraviusa, to długo myślałem, że da się to zrobić w naszym stylu. Zawsze miałem to w głowie i jak to będzie wyglądać. I wtedy dałem to chłopakom ze swoim pomysłem a oni zrobili to dokładnie tak, jak chciałem. Wtedy skontaktowałem się z Andrzejem Pietrasem, managerem zespołu, że chcemy zrobić cover i dostać jego błogosławieństwo. Napisał, że chce to usłyszeć, a potem jak tego posłuchał, to mu się spodobał i zatwierdził to dla nas. I mam nadzieję, że fanom w Polsce też się spodoba. Chociaż nie jestem Polakiem, starałem się śpiewać po polsku jak najwięcej i jak najlepiej. Z przyjemnością uczciliśmy wielki hit zespołu Bajm.


08.09.23 drugi wywiad rejestrowany w Chorzowie


Adam Dobrzyński: A dlaczego zdecydowałeś się zaśpiewać „Dzień za dniem” i do tego po polsku ?


Dalibor Panther Halamicek: Oglądaliśmy polską telewizję odkąd byłem mały i tak nauczyłem się polskiego. Polskie bajki dla dzieci, jak „Bolek i Lolek”, potem filmy jak „Czterej pancerni i pies”, „Kapitan Kloss”, a potem komentarze piłkarskie były świetne, a filmy wojenne i westerny, po prostu uzależniłem się od polskiej telewizji i to mi w tym pomogło.


Adam Dobrzyński: Zespół Moravius jest coraz bardziej rozpoznawalny w Polsce. Czy w naszym kraju muzyka Moraviusa jest lepiej odbierana niż w Czechach ?


Dalibor Panther Halamicek: Tak. Niestety, w Czechach w radiu grają tylko czeskie zespoły, które śpiewają po czesku i w stylu lat 80., nawet światowe gwiazdy wciąż przypominają. Muzyka w naszym kraju się cofa. Zupełnie inaczej było, gdy Salamandra zaczynała. Mówią o modzie muzycznej w naszym kraju, a teraz korporacje muzyczne po prostu zarabiają na totalnym plebsie. I codziennie piorą mózgi słuchaczom. A jeśli chcemy dać do radia nasz materiał by zagrali piosenkę Moraviusa, to chcą za to dużo pieniędzy. A co do koncertów, to jest tak samo. Jeśli nie zaśpiewamy po czesku, to nas nie przyjmą albo znowu chcą pieniędzy. Nie rozumiem, dokąd zmierzają Czechy w muzyce. To bardzo smutne. A przecież mamy wielkie festiwale muzyczne, na których grają światowe zespoły, a Moravius na pewno nie przyniósłby Czechom wstydu. Graliśmy na festiwalu w Zgierzu ze światowej sławy zespołami, takimi jak Victorius, Vision of Atlantis, Dragony i polski Crystal Viper. Ludzie nas nie znali, ale bardzo się lubiliśmy i nie wierzyli, że jesteśmy z Czech. I wierzę, że znów nas zaproszą do Polski na festiwale i więcej fanów dobrego metalu nas pozna !


Adam Dobrzyński: Od kilku lat występujesz także jako koncertowy członek bardzo zacnej czeskiej formacji… Opowiedz proszę o tym


Dalibor Panther Halamicek: Jestem gościem bardzo znanego czeskiego zespołu Special, który całe życie grał z wokalistką Verą Spinarovą i Petrem Nemecem, który ze względu na wiek postanowił już nie występować. Lider zespołu i jeden z najlepszych gitarzystów w naszym kraju, Andonis Civopulos, o którym mówi się, że jest czeskim Ritchie Blackmorem, zadzwonił do mnie i zapytał, czy nie chciałbym z nimi zaśpiewać, a ja przyjąłem jego ofertę. To zespół, który istnieje od ponad 50 lat i nadal gra bardzo dobrze i nadal jest popularny wśród fanów w wieku od 15 do 70 lat. Cieszę się, że mogę z nimi śpiewać, ponieważ lubię ich od dzieciństwa. Mimo, że wszyscy mają ponad 70 lat, zachowują się na scenie tak, jakby mieli po 30 lat. Szczególnie Tonda jest silny, co widać jak zachowuje się na scenie. Podziwiam jego niezmienny temperament.


Adam Dobrzyński: Dalibor, czego słuchasz ostatnio prywatnie, jakie płyty zrobiły na Tobie największe wrażenie ?


Dalibor Panther Halamicek: Słucham wszystkiego. Po prostu nie lubię nowych czeskich zespołów, jak już mówiłem. Głupia muzyka, głupie teksty. Lubię wiele zespołów ze Skandynawii i Niemiec. W tym roku ukazały się nowe płyty Dream Evil, Dynazty, Majestica, Freedom Call i bardzo mi się podobają. Nie grają ich w żadnym radiu w naszym kraju, a jeśli to bardzo mało. A ich nowe płyty są świetne. Już nie mogę się doczekać premiery Primal Fear. I Moraviusa też !!! Poza tym lubię początki Stratovarius, Yngwie Malmsteen, ale pewnie posłucham też zespołu Toto, Asii i moich ukochanych AC/DC. Zależy, w jakim jestem nastroju. Muzyka jest dla mnie wszystkim. Jest częścią mojego życia i nigdy mnie nie zawiodła.


Adam Dobrzyński: Dzięki za rozmowę


19 kwietnia w Wielką Sobotę w Bohuminie spotkaliśmy się z Daliborem. W naszej ulubionej restauracji Zlaty Jelen. Jazda była mocno stresująca bo w naszym aucie pękła sprężyna w zawieszeniu przy prawym kole. Ale się udało dojechać ze Śląska i szczęśliwie wrócić do Warszawy. Niecały miesiąc później, 23 maja Dalibor z press tourem zawitał do Radia RSC, Radia Praga oraz Radia Wnet 


Komentarze

Nowsza Starsza