IX urodziny Progresji - za nami!!!

Blisko ośmiogodzinne świętowanie 9 lat warszawskiego Klubu Progresja, za nami. Co prawda nie widziałem (znowu) występu J.D. Overdrive za to resztę...dokładnie i skrupulatnie... nawet obfotografowałem. Oj się działo. Kto nie był, niech żałuje a kto bawił się przy Kaliskiego, teraz niech powspomina.
 Klasyczną stoner- rockowo- metalową jazdę zapewnił jeden z wychowanków klubu, formacja Leash Eye. Na gitarze...Opath...czyli Arkadiusz Gruszka.



 A wszystkiemu bacznie się przyglądał, słuchał i oceniał, prezes i założyciel klubu, Marek Laskowski...
 "The Maximum Cavalera Tour", pod tym hasłem Max Cavalera z rodzinką objeżdża świat. I jeden z przystanków miał swoją odsłonę w Progresji. Zaczęli najmłodsi z klanu, Lody Kong, czyli projekt Igora i Zyona...bardzo techniczne i żywiołowe granie...




 Incite to natomiast projekt Ritchiego Cavalery...po prostu bajka...







 Jedno z pozytywnych zaskoczeń wieczoru, zespół Sandstone.






 na zdjęciu od lewej, gitarzysta Stevie McLaughlin i wokalista Sean McBay...a po środeczku...wiadomo
Tim Ripper Owens swoją muzyczną przygodę rozpoczął z heavymetalową grupą Winter's Bane, z którą w 1993 roku nagrał album "Heart Of A Killer". Był również wokalistą tribute bandu British Steel - wykonującego jak nietrudno się domyślić kowery Judas Priest. Potem m.in na dwa studyjne krążki zastąpił Roba Halforda, współpracował z chyba każdym wielkim z metalowego środowiska. Fantastyczny, chyba najlepszy tego wieczoru set... 


a chłop ma powera w głosie...



 No właśnie...i na deser Max Cavalera, były członek Sepultury, gdy od niej odszedł, założył Soulfly. Świetnie się złożyło bo w tym roku wydali doskonały album "Enslaved' i z niego wiele usłyszeliśmy...

Uwierzycie, że Maxa zobaczyłem po raz pierwszy...live? Wreszcie bo okazji było ostatnio wiele...






pozornie sztywna publiczność? Nic z tego...było gorąco, skocznie i zabawowo...
i jeszcze ostatnie spojrzenie na scenę...dobranoc...

Komentarze

Nowsza Starsza