Sopot Jazz Festival już za nami... przypomnę - odbywał się w dniach 4-6 października .
Czwartek- organizatorzy zaproponowali- jako rozbiegówkę- dwa koncerty w Spatifie. Klub-legenda sopockiej bohemy. Głośno było już o nim w czasach powojennych. Karta klubowa głosi: "Miejsce to było i jest mekką Artystów i Intelektualistów, z których wielu osiągnęło znaczne sukcesy nie tylko przy barze". Selekcja na wejściu ale tym razem było- w sumie dla każdego, kto zdołał się w nim zmieścić....
Na początek Chris Dahlgren z Christianem Lillingerem i Olafem Ruppem. Mocna awangarda...z Chrisem Dahlgrenem ...a poniżej z resztą składu... Chris okazał się niezwykle rozmownym człowiekiem...
Dużo bardziej przyswajalny dla "napiszmy" przypadkowego odbiorcy (a takich tego wieczoru było wielu), mocno klezmerski Wacław Zimpel z zespołem Hera, zrobił piorunujące wrażenie, na zebranych
Z Wacławem Zimplem, po wywiadzie w hotelu Opera...
A to już widok z Molo na przepięknie położony obiekt festiwalowy, Zatoka Sztuki
Lage Lund Trio- perfekcyjny początek piątkowego festiwalowego wieczoru...
Od lewej- Orlando Le Fleming, autor, Lage Lund i Jonathan Blake, który powalił mnie swoją wirtuozerską grą na perkusji...
A to już Prabhu Edouard z Indii, czyli członek zespołu Saiyuki, który razem do Sopotu przyjechał z Nguyenem Le, mistrzem gry na gitarze...wirtuozem traktowany na równi z Mike'm Sternem czy Johnem Scofieldem...
oto sam Nguyen Le
też udało mi się z nim porozmawiać...pisząc te słowa, myślę o koncercie, który jeszcze dziś (10.10) w warszawskim Palladium...już pędzę...
Na deser- Seamus Blake z Piotrem Lemańczykiem i Jackiem Kochanem...w koncertowym namiocie, który stwarzał wrażenie...jeszcze większej bliskości z polskim morzem...
A to kolejne spotkanie- marzenie- kolega Tomasza Stańko- Enrico Rava!!! Zachwycony obiektem, widokiem morza, klimatem...a po koncercie- polską publicznością...
Nils Wogram- puzon i Simon Nabatov- fortepian- mistrzowie niezwykle minimalistycznego eklektycznego grania...
I najważniejszy koncert festiwalu- Enrico Rava i jego włoski Tribe Quintet...
Gabriele Evangelista- kontrabas...
Fabrizio Sferra- perkusja
Giovanni Guidi- fortepian- pięknie grał...
i Gianluca Petrella- puzon...
tak było...a jak będzie za rok?
Prześlij komentarz