Jubileuszowe 1400 notowanie

i chyba wielka niespodzianka urodzinowej listy przebojów, od razu debiutujący na szczycie (choć na 8 wprowadzają drugi utwór), izraelscy folk metalowcy z Orphaned Land!!!


My Private Chart

September 15, 2013

14 News


1
N
1
CHILDREN
ORPHANED LAND
1
2
10
7
COME BACK HAUNTED
NINE INCH NAILS
2
3
1
3
WHO YOU ARE
JOHN MAYER& KATY PERRY
1
4
6
6
PAPER DOLL
JOHM MAYER
4
5
100
2
EASY
SHERYL CROW
5
6
2
3
8
11
PILLS
MIRRORS
BLACKFIELD
JUSTIN TIMBERLAKE
2
3
7
8
15
MONA LISA
GEORGE BENSON
7
8
N
1
THE SIMPLE MAN
 ORPHANED LAND
8
9
72
7
GOTT MUSS EIN SEEMANN SEIN
SANTIANO
9
10
71
7
NIGHT CAFE
OMD
10
11
4
5
7
18
13
6
IF I TELL YOU I LOVE YOU
WINGS
CRY TO THE WORLD
BETH HART& JOE BONAMASSA
HAERTS
RENAISSANCE& IAN ANDERSON
1
5
7
12
9
9
10
14
MY DESTINY COMING TO PASS
VICTIM OF RITUAL
SIRENIA
TARJA TURUNEN
6
5
13
13
11
YOU’VE GOT IT
HARRY CONNICK JR
5
14
15
5
THRU THE WINDOW OF MY MIND
BETH HART
10
15
15
16
5
2
BRAND NEW DAY
CURRENCY OF LOVE
KODALINE
JOSEPH ARTHUR
10
15
16
17
18
2
2
EVERYTHING
TOOKAH
MAYA JANE COLES& KARIN PARK
EMILIANA TORRINI
16
16
17
19
2
EYES SO BLUE
JULIA AND THE DEEP SEA SIRENS
17
18
N
1
CAPTIVE BOLT PISTOL
CARCASS
18
19
22
23
8
13
DEPROVED (IRRETRIEVABLY LOST IMAGINATION)
HOLES
RIVERSIDE
PASSENGER
19
19
20
N
1
HONEYMOON AVENUE
ARIANA GRANDE
20
21
20
21
20
7
SHE MAKES ME HAPPY
TRAVELIN’ BOY
ROD STEWART
RUMER
20
20
22
24
6
SORRY SEEMS TO BE THE HARDEST WORD
SOPHIE TITH
22
23
25
18
DEAR SOBRIETY
PISTOL ANNIES
23
24
26
21
CREEP
MAX MUTZKE
24
25
27
17
LIQUID ARMS
BIRDS OF TOKYO
25
26
28
7
CHEZ KEITH ET ANITA
CARLA BRUNI
26
27
29
23
ZOMBIE BLOOD CURSE
SIX FEET UNDER
27
28
32
8
VALENTINE
TRICKY& CHET BAKER& FRANCESCA BELMONT
28
29
34
7
CRY ME A RIVER
AKIKO
29
30
33
7
SUNRISE
AYAKO SHIRASAKI PIANO TRIO
30
31
35
15
NY FUNNY VALENTINE
MATT DUSK& ARTURO SANDOVAL
31
32
36
14
RED
TAYLOR SWIFT
32
33
37
15
STARS FELL ON ALABAMA
KEITH JARRETT& GARY PEACOCK& JACK DeJOHNETTE
33
34
38
11
THINKIN ABOUT YOU
FRANK OCEAN
34
35
39
5
ALL THE WAY
MATT DUSK& EDYTA GORNIAK
35
36
40
15
KEEP YOUR EYES PEELED
QUEENS OF THE STONE AGE
36
37
41
15
HALO OF BLOOD
CHILDREN OF BODOM
37
38
42
7
MON RAYMOND
CARLA BRUNI
38
39
43
44
23
3
RHIANNE
I COME WITH KNIVES
RAY WILSON
IAMX
39
39
40
44
3
I NEVER WALK ALONE
MICHAL RUDAS
40
41
45
23
ROCK N ROLL (IN A BLACK HOLE)
ROB ZOMBIE
41
42
46
3
SORROW
IAMX
42
43
50
6
MOONLANDER
STONE GOSSARD
43
44
47
6
MISS YOU
KENDRA MORRIS
44
45
48
6
STARA PISEN
HANA HAGEROVA& JAROMIR NOHAVICA
45
46
49
6
AGONY
JAMES LaBRIE
46
47
52
8
TROUBLEMAKER
CAMERA OBSCURA
47
48
53
14
GET TO ME
LADY ANTEBELLUM
48
49
54
11
WHAT HAVE I DONE
LEANN RIMES& ALISON KRAUSS& DAN TYMINSKI
49
50
55
10
I’M A CUCKOO (AVALANCHES REMIX)
BELLE& SEBASTIAN
50
51
56
13
TILL YOU
ALANIS MORISSETTE
51
52
57
6
WHERE YOU STAND
TRAVIS
52
53
58
13
DARKEST WHITE
TRISTANIA
53
54
59
16
SISTER
THE BLACK KEYS
54
55
60
11
DNA
EMPIRE OF THE SUN
55
56
62
63
5
5
VIVIR MI VIDA
I’LL BE AROUND
MARC ANTHONY
EMPIRE OF THE SUN
56
56
57
64
5
MICHELLE
AL. DI MEOLA
57
58
65
14
ONE DAY
CARO EMERALD
58
59
66
14
JUST A FOOL
CHRISTINA AGUILERA& BLAKE SHELTON
59
60
67
8
INSTANT CRUSH
DAFT PUNK& JULIAN CASABLANCAS
60
61
68
9
TALK TO ME
Y’AKOTO
61
62
70
9
I THOUGHT ABOUT YOU
ELIANE ELIAS
62
63
69
6
NO RAFANDE
VACLAV NECKAR
63
64
73
13
KINGS HIGHWAY
SCORPION CHILD
64
65
74
9
DUNIA E
RICHARD BONA
65
66
75
10
NOTHING HERE BUT LOVE
LENKA
66
67
76
11
I AWAKE
SARAH BLASKO
67
68
77
9
STARRY NIGHT
THE WAYNE SHORTER QUARTET
68
69
78
7
IN LOVE WITH THE WORLD
AURA DIONE
69
70
80
10
BACK SEAT LOVER
MAYER HAWTHORNE
70
71
79
3
JANJO LA MAYA
RICHARD BONA
71
72
81
5
WILL YOU LOVE ME TOMORROW
AMANDA BRECKER
72
73
82
3
A LITTLE STAR
BEATA PATER
73
74
83
5
ANGELS IN EVERYTHING
BLUE OCTOBER
74
75
84
5
BLACK NEW WAYO
RUDOLPH RUNDOLPH& THE FAMILY BAND& CARLOS SANTANA
75
76
85
3
A CASE OF YOU
ANA MOURA
76
77
86
5
XANMAN
POND
77
78
87
5
PERIOD OIECE
LLOYD COLE
78
79
88
5
TOMORROW TOMORROW
ELEANOR FRIEDBERGER
79
80
89
5
YOU’RE MINE
SCUD MOUNTAIN BOYS
80
81
90
3
MANANA DE CARNAVAL
NATALIE COLE
81
82
91
5
LA CROISES DES CHEMINS
HELENE SEGARA
82
83
92
5
GEORGIA
SOPHIE B. HAWKINS
83
84
93
5
BABY CAN I TOUCH YOUR BODY
CHANTE MOORE
84
85
94
3
UNTIL IT’S TIME FOR YOU TO GO
JANE MONHEIT
85
86
95
2
ELEVATE
THE WINERY DOGS
86
87
96
2
SKULLDIGGIN
BLACK JOE LEWIS
87
88
97
2
GOOD MORNING WASTELAND
VISTA CHINO
88
89
98
2
TRO OG KRAFT
SATYRICON
89
90
99
2
HAIL TO THE KING
AVENGED SEVENFOLD
90
91
N
1
ROSES (LIVE)
RPWL
91
92
N
1
DRIVE HOME
STEVEN WILSON
92
93
N
1
THURSDAY
PET SHOP BOYS& EXAMPLE
93
94
N
1
PERSONAL JESUS
SAMMY HAGAR
94
95
N
1
OATH OF THE ABYSS
DEVILDRIVER
95
96
N
1
BIG TV
WHITE LIES
96
97
N
1
SUEONO CON ELLA
BUIKA
97
98
N
1
BLACK VALENTINE
CARO EMERALD
98
99
N
1
THE MAMBO CRAZE
DE PHAZZ
99
100
N
1
MOVING CLOUDS
YEAHWON SHIN
100

Wypadły z topu: 11(2)BETTER NOT TO KNOW – AMY GRANT& VINCE GILL, 12(12)HIGH HOPES- KODALINE, 12(10)SPANISH RADIO- BIFFY CLYRO, 12(6)SPIDERBITER- NEWSTED, 13(17)HUSH HUSH- PISTOL ANNIES, 14(6)BEAUTIFUL –MARIAH CAREY& MIGUEL, 27(19)BELIEVE IN ME- BONNIE TYLER, 30(7)THIS IS LOVE (FEELS ALRIGHT)- CAMERA OBSCURA, 31(27)HOUND DOG- ROBIN TROWER, 32(23)BETTER MAN- BETH HART, 51(13)ON IRA- ZAZ, 61(10)NAR HON GLOMT- LASSE STEFANZ,


Dużo i wiele by pisać…25 lat minęło jak…jeden dzień. Ale to tylko slogan, puste stwierdzenie. Prawda jest taka, że to dwie trzecie mojego życia, to ponad dziesięć lat „zabawy” w muzykę na poważnie, zawodowo.
Jak sobie przypomnę pierwsze notowania, i w ogóle sens założenia listy, na wzór tej Markowej z Trójki….eh. Żeby to wszystko było oryginalne, od samego początku założyłem, że na tej liście, nie będzie miejsca dla polskiej muzyki, chyba, że w języku angielskim. Wtedy jakoś do mnie zresztą nie przemawiała. Potem się w niej zakochałem by od wielu lat promować. Ale zasada na mojej liście, pozostała niezmieniona. Za co polskich artystów przepraszam. Choć tu odwrotnie niż na antenie Polskiego Radia, anglojęzyczne piosenki mogą więcej. Tylko szkoda, że tak rzadko.

Myślałem czy przy tej szczególnej okrągłej okazji nie pokusić się o TOP WSZECHCZASÓW ale skoro robiłem go przy pierwszej 500-tce i tysięcznym notowaniu, będę konsekwentny.

Gdy moja zabawa w listę nabierała rumieńców i z top 10 rozrosło się moje cotygodniowe zestawienie do „pięćdziesiątki” nigdy nie sądziłem, że tak to się skończy. Mój blog, dręczenie Was co tydzień linkami, postami przez rok nawet internetowa gazeta drukowała moją „złotą” dziesiątkę z komentarzem…kto by się tego spodziewał.

Ale zaczynając pewne rzeczy w życiu czasem warto nie kalkulować, nie planować, nie przewidywać. Po prostu trzeba robić swoje. A że wyszło już z tego wszystkiego dwudziestopięciolecie, no cóż… .może dociągnę do pięćdziesięciolecia?

Dziś tylko tyle słów, nie ma co więcej się rozpisywać, trzeba świętować – tym bardziej, że na ten dzień, lista specjalnie przesunięta została na niedzielę.
 Ale z drugiej strony, dzień dla mnie jak co dzień a od 1 września dodatkowo i jeszcze raz naapiszę „szczególny”, bo na antenie Polskiego Radia RDC o 21.00 (choć docelowo od 22.00) zapraszam na autorski program „Muzyka 4 Stron Świata”. Dziś w audycji Wojciech Pulcyn i Anna Serafińska jako goście. Ale troszeczkę wcześniej jeszcze koncert w warszawskim „Absurdzie”…ale się tego nazbierało.

A co na topie? 14 premier.
Na 100 pieśń południowokoreańskiej wokalistki, Yeahwon Shin, z płyty „Lua ya”. Ta muzyka  to subtelna płyta z kołysankami nagrana w ubiegłym roku w Mechanics Hall niedaleko Bostonu. To bardzo intuicyjny zestaw, tworzony na fali „improwizacji, wsłuchiwania się w dziecięce wspomnienia i karmiony swobodą tworzenia”, jak mówi Yeahwon. Shin w towarzystwie pianisty, Aarona Parksa, zagrała wcześniej tylko raz, ale to doświadczenie pozwoliło obojgu artystom znaleźć nić porozumienia, którego owocem jest obecna płyta. Akordeonista, Rob Curto, dzieli z Yeahwon zamiłowanie do muzyki brazylijskiej. Współpracował też z artystką już wcześniej (w kontekście albumu Yeahwon, zdobywcy nagrody Grammy). Obecny album wykracza daleko poza ramy konkretnych stylów: koreańskie piosenki dziecięce i jazz, który organizuje typ frazowania, do tego wyobraźnia wszystkich trzech uczestników projektu czyni z Lua ya splot czystej muzyki i uczuć. Yeahwon Shin dedykuje płytę matkom i ich dzieciom na całym świecie.
Na liście „Moving Clouds” (dziś na pewno sięgnę do tej kompozycji w swojej audycji).

Pozycja numer 99 to comeback zespołu De Phazz. Grupa powstała w 1997 roku z inicjatywy niemieckiego kompozytora i producenta Pita Baumgartnera, wokalistów Karla Friersona i Barbary Lahr oraz pianisty Otto Engelharda. Od początku istnienia projekt De Phazz prowadzi jednak właściwie sam Baumgartner, który wymienia skład muzyków przy nagrywaniu każdej nowej płyty. Najdłużej współpracującymi z Baumgartnerem artystami są Pat Appleton i Karl Frierson, którzy na płytach udzielają się wokalnie.
Muzyka zespołu to jak zawsze mieszanka łagodnego jazzu, soulu, funku i latino z przestrzenną elektroniką, dubem, breakbeatem oraz down tempo De Phazz. Na liście debiutuje taneczny numer „The Mambo Craze”…i wszystko jasne.

Na 98 pojawia się Caro Emerald w przepięknej balladzie „Black Valentine”. Ze swojej drugiej płyty.
Przypomnijmy,  że pochodzi z Holandii a naprawdę nazywa się Caroline Esmeralda van der Leeuw.
Caroline urodziła się w 1981 roku w Amsterdamie, gdzie zdobyła klasyczne jazzowe wykształcenie. Karierę sceniczną zaczynała jako jedna z sześciu wokalistek grupy Les Elles oraz członkini 44 osobowej orkiestry Philharmonic Funk Foundation.  Solo zadebiutowała w 2009 roku singlem "Back It Up". Jej pełnowymiarowy album zatytułowany “Deleted Scenes from the Cutting Room Floor” ukazał sie rok później pod szyldem wytwórni Grandmono Records. Krążek okazał się olbrzymim sukcesem - przez 27 tygodni zajmował pierwszą pozycję na holenderskiej liście "Album Top 100".
Na liście jest jeszcze jej drugi numer z najnowszego wydawnictwa „One Day” – na 58 (awans z 65).


Oczko wyżej debiutuje open album track od bardzo interesującej wokalistki.
Jest to pierwszy po blisko pięcioletniej przerwie w pełni autorski album nominowanej do Grammy charyzmatycznej czarnoskórej Hiszpanki pochodzącej z Majorki, Conchy Buiki - nosi tytuł "La noche mas larga". Buikę powinniście kojarzyć choćby z obecności na soundtracku do filmu Pedro Almodovara "Skóra, w której żyję".
Artystka pracowała nad piosenkami na album w Nowym Jorku z producentem Elim Wolfem. Powstało kilkanaście piosenek, w których przeplatają się flamenco, jazz, pop, soul, a także wpływy karaibskie. Największą ich ozdobą jest oczywiście charakterystyczny, zmysłowy, pełny emocji głos Buiki. Gościnnie w piosence "No Lo Se" pojawia się sam wielki Pat Metheny.
Jako pierwsza płytę "La Noche más larga" promuje kompozycja "Como era". Kompaktowe wydanie albumu przygotowano w formie jewel boxa z 12-stronicową książeczką. Płyta jest kierowana nie tylko do tych, którzy kochają emocje i rytmy flamenco, wielbią hiszpańską kulturę. A ja polecam jeszcze "Ne me quitte pas" - w takiej wersji jeszcze nikt tego szlagieru, nie nagrał. Ale do tego nagrania jeszcze sięgnę…

Na 96 wreszcie wskakują panowie z formacji White Lies z tytułowym utworem z ich najnowszej płyty „Big TV”. Jest też trzecia w ich dorobku pozycja długogrająca. Grupa White Lies pracowała nad tym krążkiem na początku roku w studiu w Brukseli. Album wyprodukował Ed Buller znany ze współpracy między innymi z zespołem Suede.
Polska premiera płyty "Big TV" odbyła się 13 sierpnia. Krążek promował song „Getting Even". A oficjalnym singlem był "There Goes Our Love Again".
White Lies zadebiutowali w 2009 roku znakomicie przyjęta płytą "To Lose My Life". Album zadebiutował na 1. miejscu UK Album Chart. Ich charakterystyczny styl - mroczne, ale melodyjne piosenki z refleksyjnymi tekstami przysporzyły zespołowi wielu fanów w Polsce. Druga płyta Brytyjczyków - "Ritual" ugruntowała ich pozycję jednego z najciekawszych zespołów rockowych młodego pokolenia. White Lies regularnie koncertują w Polsce - wystąpili już na wszystkich najważniejszych festiwalach, a także na kilku wyprzedanych koncertach klubowych. Zespól już jesienią ponownie zawita do naszego kraju.
White Lies tworzą: Harry McVeigh (wokal / gitara), Charles Cave (bas), Jack Brown (perkusja).

Na 95 kolejna nowość. Tym razem metalowa jazda bez 3manki od DevilDriver. Załoga Deza Fafary nie napina się na stworzenie największej metalowej płyty XXI wieku, ma gdzieś atak na szczyty list przebojów i nie ma zamiaru plagiatować mistrzów gatunku, byleby tylko mówiono o niej jako o maszynistach metalowego pociągu. W zamian oferuje konkretny gitarowy wyziew, pełen szczerej agresji, ale i świetnych, chwytliwych motywów. Przed Wami "Winter Kills", prawdopodobnie najlepszy album w historii DevilDriver. Ta płyta ma dokładnie to, czego słuchacz oczekuje od zacnej gitarowej produkcji. Po pierwsze, potwornie mocne uderzenie, które zmasakruje bębenki w uszach. Selektywne brzmienie pozwalające nam zasmakować partii każdego instrumentu, jednocześnie miażdżące swoją potęgą. Po drugie, serię jedenastu strzałów, z których każdy wyróżnia się jakimś zapamiętywalnym elementem, ale które wspólnie tworzą zwartą, spójną całość. Po trzecie wreszcie – jakąś wisienkę na torcie, przy której szczęka bezwiednie wędruje w kierunku podłogi, a w brzuchu robi się ciepło z radości.
"Winter Kills" brzmi idealnie. Produkujący płytę stary metalowy wyjadacz Mark Lewis zadbał o to, by szczelnie wypełnić każde pasmo płyty – dzięki temu zabiegowi nowy materiał DevilDriver jednocześnie otacza nas z każdej strony, przy okazji nacierając na nas ścianą dźwięku.

Oczko wyżej, w coverze Depeche Mode, sam Sammy Hagar!
Właściwie Samuel Roy Hagar. Amerykański wokalista, gitarzysta, kompozytor, autor tekstów. Najbardziej znany jest jako wieloletni wokalista Van Halen, sukcesy odnosił też jako artysta solowy, obecnie jest członkiem grupy Chickenfoot.
Jego pierwszym zespołem był The Fabulous Catillas. W 1968 przyłączył się do profesjonalnego zespołu Johnny Fortune Band, w późniejszym czasie udzielał się w wielu formacjach, aż w 1973 roku zadomowił się w kapeli Montrose, z którą nagrał dwa albumy (Montrose, Paper Money). Ich producentem był Ted Templeman. Zespół opuścił w 1975 roku, na skutek konfliktu z liderem grupy. Rozpoczął więc udaną karierę solową. Współpracując z rożnymi muzykami, jak gitarzyści: David Lewark (1977 r.), Gary Pihl (1977-1984 r.), basista Billy Church, perkusiści: Scott Matthews, Denny Carmassi, Chuck Ruff, David Lauser czy klawiszowcy: Alan Fitzgerald, Geoff Workman i Jesse Harms wydał płyty: Nine On A Ten Scale (1976 r.), Sammy Hagar (1977 r.), Musical Chairs (1977 r.), All Night Long (koncertowa, 1978 r.), Street Machine (1979 r.), Danger Zone (1980 r.), Standing Hampton (1981 r.), Three Lock Box (1982 r.) i VOA (1984 r.). Trzy ostatnie okazały się szczególnie udane i zawierały duże przeboje jak I'll Fall in Love Again, Your Love Is Driving Me Crazy, Two Sides of Love, I Can't Drive 55 czy też piosenkę Heavy Metal, która znalazła się na ścieżce dźwiękowej w animowanym filmie o tym samym tytule. Produkcją Standing Hampton i Three Lock Box zajął się Keith Olsen, a VOA nagrane zostało we współpracy z Tedem Templemanem. Za sprawą charakterystycznego stroju Hagar zyskał sobie w tamtym czasie przydomek "The Red Rocker". W 1984 roku Sammy Hagar nagrał album Through The Fire z formacją Hagar Schon Aaronson Schrieve (czyli HSAS). W projekcie brał udział także gitarzysta Sciorsci, dzieło wyprodukował duet Hagar/Schon. Płyta osiągnęła umiarkowany sukces, w późniejszym czasie Schon wrócił do Journey, a Hagar zajął się nagraniami do VOA.
W 1985 roku Sammy Hagar dołączył do Van Halen, z którymi odniósł największe sukcesy - wystarczy wspomnieć, że płyty zespołu z tego okresu 5150 (1986 r.), OU812 (1988 r.), For Unlawful Carnal Knowledge (1991 r.) i Balance (1995 r.) stały się multiplatynowymi, a każda z nich docierała do pierwszego miejsca na amerykańskiej liście. Przeboje Why Can't This Be Love, Best of Both Worlds, Dreams, When It's Love, Top of the World, Right Now, Poundcake czy Can't Stop Lovin' You podbiły świat. Z Van Halen Hagar nagrał jeszcze płytę koncertową Live: Right Here, Right Now oraz wydał składankę Best Of Volume 1 - na tej ostatniej zespół powrócił do współpracy z Davidem Lee Rothem, co poskutkowało napięciami w grupie i odejściem Hagara.
Jeszcze na początku współpracy z Van Halen Hagar nagrał solową płytę I Never Said Goodbye. Hagar gra na niej na gitarze i śpiewa, na basie pojawia się Eddie Van Halen, na klawiszach Jesse Harms a na perkusji David Lauser. Na płycie m.in. znalazł się przebój Give to Live, a album sprzedał się nieźle - zyskując status złotej płyty w USA. W 1994 roku Sammy Hagar wydał składankę Unboxed promowaną przez nowe utwory High Hopes i Buying my Way into Heaven.
Po odejściu z Van Halen, Sammy Hagar kontynuował swoją dobrą passę. W 1997 roku pojawiła się w sklepach jego kolejna solowa płyta Marching To Mars, która osiągnęła 18 miejsce w USA. W nagraniach wzięli udział m.in. Slash i Matt Sorum z Guns N'Roses (poza tym, przede wszystkim basista Jonathan Pierce, perkusista Denny Cramassi i klawiszowiec Jesse Harms). Ogromną popularność w rockowych amerykańskich stacjach radiowych zyskały takie przeboje jak tytułowy Marching to Mars, Little White Lie i Both Sides Now.
W 1999 zespół skupiony wokół Hagara przybrał nazwę The Waboritas, a w jego skład wchodzili: Vic Johnson na gitarze, Mona Gnader na basie, David Lauser na perkusji i Jesse Harms na instrumentach klawiszowych.
Płyta "Sammy Hagar And Friends" z której pochodzi song „Personal Jesus” ujrzy światło dzienne 27 września tego roku. Słynny muzyk zaprosił do studia nagraniowego wielu znakomitych gości - na wydawnictwie zagrają między innymi: Kid Rock, Nancy Wilson (Heart), Michael Anthony (ex-Van Halen, Chickenfoot), Neal Schon (Journey), Chad Smith i Joe Satriani (Chickenfoot), Bill Church i Denny Carmassi (Montrose).
Na płycie znajdzie się w sumie dziesięć kompozycji, a oto niektóre z nich: "Knockdown Dragout", "All We Need Is An Island", "Going Down", czy "Father Sun". Znajdą się tam również covery, z których dwa - "Ramblin' Gamblin' Man" Boba Segera oraz wspomniany i obecny na topie  "Personal Jesus" Depeche Mode – wykonają go Sammy Hagar ze swoim synem Aaronem. Polecam
Ostatnim solowym albumem Hagara jest "Cosmic Universal Fashion" z 2008 roku.

Na 93 z lekkim opóźnieniem ale ciężko jest wybrać coś przebojowego z ich nowej płyty, panowie Neil Tennant i Chris Lowe wspierani przez Example.
"Electric" to pierwszy album Pet Shop Boys po rozstaniu z wytwórnią Parlophone. Materiał ukazał się nakładem własnego labelu x2 (za pośrednictwem oficyny Kobalt, w Polsce dystrybucją zajmuje się Mystic).
Jest to również pierwsza płyta wyprodukowana przez trzykrotnego laureata Grammy Stuarta Price'a, który ma na koncie współpracę z takimi wykonawcami, jak m.in. Madonna, Kylie Minogue, Lady Gaga, The Killers, Seal, Take That i New Order.
"'Electric” to bardziej rzecz na taneczne parkiety. „Elysium” był bardziej refleksyjny, a „Electric” jest mocno imprezowy. Praca ze Stuartem Price'em nad studyjnym albumem to coś, co chcieliśmy zrobić od dłuższego czasu" - mówią członkowie Pet Shop Boys.
Płyta "Electric" zawiera osiem nowych piosenek plus cover "The Last To Die" Bruce'a Springsteena. W utworze "Thursday" gościnnie wystąpił wspomniany wokalista i raper Example. Materiał był nagrywany w Berlinie, Los Angeles i Londynie.
Do promocji wybrano singel "Axis", do którego remiks przygotował Boys Noize.
Panowie niedawno (4 września) odwiedzili nasz kraj, dokładnie  wystąpiła w położonej na pograniczu Gdańska i Sopotu hali Ergo Arena. Ktoś był? Może jakiś komentarz, mini relacja z tego wydarzenia?

Na 92 i 91 progresywne klimaty, najpierw z ostatniej płyty solo przypomina się sam Steven Wilson a oczko wyżej z koncertowego wydawnictwa debiutuje RPWL wspierane przez Ray’a Wilsona.
Z końcem tego miesiąca ukaże się nowe DVD jednego z najciekawszych niemieckich zespołów z nurtu art-prog rocka – RPWL. Na wydawnictwie zatytułowanym „A Show Beyond Man And Time” znajduje się zapis koncertu jaki odbył się w lutym br. w katowickim Teatrze Śląskim (dokładnie 22 lutego- jak pamiętacie być może byłem tam!!!). Był to drugi występ zespołu w tym miejscu, jednak tym razem było to wydarzenie szczególne. RPWL zaprezentował bowiem po raz ostatni w całości koncertową wersję płyty „Beyond Man and Time”. Ale nie tylko. Wśród niespodzianek było także jedno z najbardziej lubianych nagrań formacji, utwór “Roses”, z gościnnym udziałem Raya Wilsona (ex-Genesis, Stiltskin). Oprócz koncertu w teatrze, na DVD „A Show Beyond Man And Time” znajdzie się także szereg materiałów dodatkowych m.in. wywiad z członkami zespołu.
 „A Show Beyond Man And Time” DVD ukaże się nakładem Metal Mind Productions 23 września. Materiał będzie dostępny w dwóch wersjach: DVD oraz 2 CD DG. Koncert w wersji DVD już przypomniałem sobie a teraz przysłuchuje się wersji CD. I oto efekty.
Przypomnijmy też, że RPWL to niemiecki zespół, którego muzykę można zakwalifikować jako rock progresywny z elementami art-rocka. Na ich płytach znajdziemy błyskotliwe kompozycje, chwytliwe melodie, dojrzałe i intrygujące brzmienie! To prawdziwy prog-rock z klasą – współczesny lecz nawiązujący przy tym do dobrych tradycji gatunku. W ich muzyce słychać ducha Pink Floyd - od grania coverów właśnie tego zespołu, RPWL rozpoczął w 1997 roku swoją karierę. Bardzo szybko muzycy wypracowali jednak swój własny, rozpoznawalny styl czego dowodzą wydane znakomite studyjne płyty: “God Has Failed” (2000), „Trying to Kiss the Sun” (2002), „Stock” (2003), "World Through My Eyes” (2005), „9” (2007), „The RPWL Experience” (2008), „The Gentle Art of Music” (2010). Najnowszą płytą w dyskografii RPWL jest „Beyond Man and Time” z 2012 roku i materiał z tej właśnie płyty znalazł się w programie koncertu w Teatrze Śląskim.
Płyta „Beyond Man and Time” jest pierwszym w historii zespołu albumem koncepcyjnym. Jego inspiracją było kultowe dzieło niemieckiego filozofa Friedricha Nietzsche „Tako rzecze Zaratustra”. W tej symbolicznej, stylizowanej na biblijną opowieści, tytułowy mędrzec głosi nietzscheańskie prawdy o ludzkiej naturze, o potrzebie jej przezwyciężenia, o afirmacji bytu i o wiecznym powrocie. Ustami Zaratustry autor podważa tradycyjne pojęcie moralności i przedstawia swoją koncepcję "nadczłowieka". W podobny sposób skonstruowana jest historia przedstawiona przez RPWL. Muzycznie album otworzył zupełnie nowy rozdział w karierze zespołu - mamy tu sporo elementów klawiszowych, hinduskich efektów perkusyjnych. Nowością było także użycie sitar.


Kolejna nowość na pozycji numer 20. A tu mamy nową gwiazdkę …pop. Arianę Grande.
Niespełna 20 lat to piękny wiek. Szczególnie, gdy ma się już za sobą początek kariery i poznało wiele meandrów show-biznesu. Ariana od dawna sprawdza się jako aktorka, pracując dla takich kolosów rynku jak Nickelodeon. Skojarzenia z Seleną Gomez czy Miley Cyrus nasuwają się więc automatycznie. Jeśli chodzi o wokalistki, które ją inspirują, lista jest znacznie dłuższa - Amy Winehouse, Mariah Carey, Whitney Houston, Christina Aguilera, Rihanna, Fergie, Katy Perry, Madonna… Na scenie muzycznej, Grande pierwsze poważne kroki stawiała, gdy tylko nauczyła się mówić. Już jako ośmiolatka zaliczyła wielki telewizyjny występ, śpiewając na żywo hymn Stanów Zjednoczonych przed transmisją meczu Florida Panthers. Występowała w musicalach na Broadwayu, a kilka miesięcy temu rozpoczęła prace nad poważnym wydawnictwem popowym. Chce na nim połączyć wiele brzmień. Jak sama mówi, jej zamierzeniem jest nagranie takiego materiału, którego sama chciałaby słuchać, a że słucha i popu, i rocka, ale i hip-hopu, po płycie możemy się spodziewać zróżnicowanego klimatu. Premiera "Daydreamin'" została zaplanowana na jesień, a jako zapowiedź krążka otrzymaliśmy kawałek "The Way" z cieszącym się bardzo dużą popularnością wśród młodzieży raperem Makiem Millerem. Kawałek trafił na razie na irlandzką listę przebojów, ale lada moment zapewne zacznie mocno mieszać także na Billboardzie. A, że ja już album mam, wybrałem na tom śliczniutką balladkę…

Na 18 jeszcze jedno i wcale nie ostatnie mocne uderzenie, tym razem od zespołu Carcass. Brytyjska legenda ekstremalnego grania przygotowała pierwszy od 17 lat album. W studiu metalowców wspomaga Colin Richardson, który produkował płyty dla Fear Factory, Machine Head, Napalm Death czy Slipknot. Na krążek trafiło 15 utworów. - Sądzę, że brzmi to jak brakujące ogniwo między trzecim, a czwartym albumem z tym, że z większym groove'em - wyjaśnia basista i wokalista, Jeff Walker.
Poprzedni longplay bandu to "Swansong" z czerwca 1996. Na liście od tego notowania „Captive Bolt Pistol”.

Pozycja 8 i sam szczyt listy to moje odkrycie ostatnich tygodni – izraelski Orphaned Land!!!.
Samozwańczy pionierzy orientalnego folk metalu i, jak sami mówią, „wojownicy światłości” z izraelskiego zespołu Orphaned Land wracają tym samym po trzech latach z  płytą „All Is One”. To już ich szóste pełnowymiarowe wydawnictwo. Płyta ukazała się w Europie 24 czerwca, dzień później miała swoją amerykańską premierę. Za wszystko odpowiedzialne jest niemieckie wydawnictwo Century Media Records.
Zgodnie ze słowami wokalisty Kobiego Farhi „All is one” to „specjalny i niesamowity album, kompletnie różny od dotychczasowych”. Z tego też powodu zrezygnował on zupełnie z growlu, zastąpiwszy go wyłącznie czystymi wokalami.
Orphaned Land to zespół z misją. Każda płyta, każdy tekst niesie za sobą konkretny przekaz. Nie inaczej jest i w tym przypadku. Kobi Farhi tak komentuje przesłanie nowego wydawnictwa: „[…]”All is one” jest naszym najlepszym albumem do tej pory. Czuję, że każdy element przenieśliśmy na nowy poziom – sposób pisania tekstów, aranżację, grę i produkcję. Płytę nagrywaliśmy w trzech krajach (Turcja, Szwecja i Izrael) i okazała się tak mocna, że nie możemy przestać jej słuchać. Jest bardzo zróżnicowana muzycznie, ponieważ w jej nagraniach uczestniczyło ponad 40 osób – chórzyści, skrzypkowie oraz muzycy grający na tradycyjnych instrumentach. Naszym sekretem zawsze było to, że w przeciwieństwie do wielu innych zespołów brak nam lidera, który zajmowałby się całością kompozycji. Pracujemy tak, jakbyśmy byli jednością. Nasza muzyka jest doskonałą mieszanką synergii i harmonii. Wszyscy członkowie zespołu są częścią procesu twórczego. Stąd właśnie taki tytuł tej płyty i taki też jest jej główny przekaz. Mamy też nadzieję, że sposób naszej pracy stanie się inspiracją dla mieszkańców Bliskiego Wschodu. Mamy fanów we wszystkich krajach tego tragicznego regionu, żyjemy w miejscu, w którym ludzi mających siebie za wrogów łączy tylko jedna rzecz – są fanami Orphaned Land. I na tej ziemi sierot i krwawych wojen religijnych naszą jedyną bronią jest muzyka i mamy nadzieję, że wreszcie dojrzejemy do zrozumienia, że wszyscy jesteśmy jednością”.
Nowa płyta jest debiutem dla gitarzysty Chena Balbusa, zastępcy obecnego od samego początku istnienia zespołu Matty’ego Svatizky’ego, który pożegnał się z kolegami w czerwcu 2012 r. z przyczyn „osobistych i zawodowych”.
Od razu debiutując na moim topie mają dwa nagrania w top 10 i jedno na najwyższej lokacie
Gratulacje
do miłego posłuchania

Komentarze

Nowsza Starsza