Grammy 2016 rozdane- sensacji nie było.

 Taylor Swift

To już kolejny raz gdy z wypiekami na twarzy oczekuję tej jedynej w roku nocy. Nocy, podczas której w jednym miejscu o jednej porze można spotkać największych muzycznego świata, którzy zebrali się by odbierać, przyznawać, oklaskiwać i podziwiać tych, którzy w kolejnym roku wywarli największy wpływ (lub wywrzeć mogą) nie tylko za Oceanem ale na całym świecie. Rynek muzyczny nie przypomina tego sprzed choćby dziesięciu lat ale przynajmniej ten jeden raz na dwanaście miesięcy jesteśmy w stanie zmienić zdanie. Ba, musimy. Bo Grammy Awards jest najważniejszą muzyczną nagrodą na świecie, mało tego, czy się to komuś podoba czy też nie, nominacje w osiemdziesięciu trzech kategoriach nie są kwestią przypadku a bardzo skrupulatnie i rzetelnie przygotowanym podsumowaniem roku! Kto nie widział choć jednej gali, nie zna listy nominowanych czy finalnie nagrodzonych to według mnie, ten ktoś nie ma pojęcia o rynku muzycznym jako takim!
Każda ceremonia rozdania (Boże...pamiętam te cuudne czasy gdy TVP przedstawiało skrócone wersje retransmisji ale … przynajmniej były one szeroko dostępne i komentowane) to feeria kolorów, pięknych kreacji, spektakularnych występów, skandali czy słownych „prztyczków” w nos - konkurencji. 

 Adele podczas ceremonii...
 
Co zatem przyniosła 58 gala? Oto w skrócie zebranie faktów.
Do historii przejdzie Rihanna, a może bardziej jej brak (już drugi raz), która miała wystąpić na gali a nie pojawiła się na niej z powodu choroby. Zabrakło także Lauryn Hill, która miała wystąpić razem z The Weeknd. Bo... podobno przeoczyła swój moment wyjścia na scenę... Z kolei Adele zaliczyła wpadkę podczas występu - mikrofony fortepianu jej pianisty odczepiły się od strun, przez co utwór brzmiał nieczysto. Justin Bieber, który wystąpił razem z Diplo i Skrillexsem po występie rozbił swoją gitarę, choć to akurat wyglądało na zaplanowane. Ale czy efekciarskie?
Odbierając nagrodę w kategorii Album Roku Taylor Swift nie odmówiła sobie skomentowania piosenki Kanye Westa, „Famous”, w której raper obraził ją słowami: "Czuję się, jakbyśmy z Taylor Swift wciąż uprawiali seks, ja uczyniłem tę s*kę sławną". Przypomnę, że jeszcze niedawno Kanye twierdził, że odbył z Taylor godzinną rozmowę przez telefon, podczas której zapytał piosenkarkę o zgodę na zamieszczenie tych wersów w piosence. "Ona stwierdziła, że jest zabawny i dała mi błogosławieństwo" - napisał West na Twitterze. Ta wersja zdarzeń szybko została zdementowana przez przedstawiciela Swift.
Teraz, na gali Taylor Swift miała okazję osobiście powiedzieć, co myśli na temat zachowania Kanyego. „Jako pierwsza kobieta, która dwukrotnie wygrała Grammy w kategorii Album Roku, chcę powiedzieć wszystkim młodym kobietom, że na waszej drodze będą ludzie, którzy będą starali się podkopać wasz sukces lub przypisać sobie wasze osiągnięcia lub waszą sławę. Ale jeśli skupicie się na pracy i nie pozwolicie tym ludziom się rozpraszać, pewnego dnia, gdy dotrzecie tam, gdzie zmierzacie, rozejrzycie się i będziecie wiedzieć, że to wasza zasługa, i ludzi, którzy was kochają, i to będzie najwspanialsze uczucie na świecie. Dziękuję wam za ten moment" - powiedziała Taylor Swift ze sceny. Uwielbiam tę dziewczynę za bezpośredniość, prawdziwość, erudycję, pogodne zachowanie (obejrzyjcie kolejne lata i gale, zna wszystkich, zawsze śpiewa piosenki co pokazuje znajomość rynku, branży) – ona chyba nigdy nie strzela focha!!! To właśnie Taylor otworzyła tegoroczną galę, prezentując swój najnowszy przebój „Out Of The Woods”.

 
Jeśli mówimy, wyliczamy udane show tego wieczoru- absolutnym numerem jeden był performance Lady gagi – tribute- hołd złożony Davidowi Bowiemu. Jej mix przebojów, strojów i autokreacji ala Bowie- była przecudowny.
Świetnie wypadł hołd dla wokalisty Motorhead Lemmiego Kilmistera, Hollywood Vampires na czele z Alicem Cooperem, Joe Perry'm, Johnny Deepem, Mattem Sorunem robił wrażenie. Brawa też za hołd w kierunku Lionela Richie, Demi Lovato ewidentnie wzruszyła zainteresowanego, Meghan Tailor (ogłosozna Debiutem Roku), John Legend, Tyrese i Luke Bryan potwierdzili swoją pozycję zaś wykonujący z nimi swoje „All Niht Long” Richie potwierdził status gwiazdy. Jeśli mówimy o hołdach, był czas na wspominki, był występ kolegów z The Eagles dla Glenna Frey'a, akcent Natalie Cole czy Earth Wind and Fire. Stewie Wonder w repertuarze tych ostatnich – bajka!Polscy organizatorzy podobnych gali (nie wspomnę o Fryderykach) – mają nadal nie odrobioną lekcję...
LL Cool J po raz kolejny w roli prowadzącego show jest niezastąpiony!
To jeszcze o statuetkach.
Piosenka „Thinking out loud” brytyjskiego piosenkarza Eda Sheerana otrzymała nagrodę Grammy za najlepszą piosenką roku, zaś sam 25-letni Brytyjczyk został uhonorowany za najlepszy solowy występ w ubiegłym roku.
Wielkim wygranym okazał się zespół Alabama Shakes, który wyróżniono za najlepszy alternatywny album oraz najlepszą piosenkę rockową. W najważniejszych kategoriach – za najlepszy album roku – triumfowała jak pisałem Taylor Swift za płytę „1989”, która okazała się także najlepsza w gatunku pop.
Aż pięć nagród otrzymał Kendrick Lamar, który zaimponował pełnym energii koncertem, łączącym kilka stylów muzycznych, takich jak jazz, hip hop czy rap. Statuetkę zdobył między innymi właśnie za album w kategorii „rap”.
Swojej pierwszej nagrody Grammy doczekał się idol nastolatek Justin Bieber. 22-latek został wyróżniony za utwór „Where are U now”, który wygrał w kategorii „dance”. Duża w tym zasługa amerykańskich DJ-ów i producentów muzycznych Skrillexa i Diplo, którzy napisali muzykę.
Nagraniem roku okazał się „Uptown Funk” Marka Ronsona i Bruno Marsa – który to song zdyskredytował nagrania z repertuaru The Weeknd, Taylor Swift, Eda Sheerana i duetu D'Angelo and The Vanguard. Mark i Bruno ocenieni zostali też najlepszym duetem / zespołem wykonującym muzykę pop.
Najlepszy instrumentalny album to „Sylva” projektu Snarky Puppy i Metropole Orkest.
Najlepsze Metalowe wykonanie należy do zespołu Ghost za „Cirice” zaś Najlepszym Rockowym Albumem (podobnie jak w moim plebiscycie) okrzyknięto „Drones” formacji Muse.
Najlepsze solo wykonanie Country – to Chris Stapleton za „Traveller” - zresztą pięknie zaprezentował się na scenie wspólnie z Gary'm Clarkiem Jr. Chris dostał również statuetkę za Country Album Roku. W kategoriach związanych z Nashville dwie nagrody zgarnął również zespół Little Big Town za Najlepsze duo/ zespół Country oraz za Najlepszą Piosenkę „Girl Crush”.
Najlepsza Jazzowa Instrumentalna Płyta to „Past Present” Johna Scofielda, Najlepszy Latin Jazz Album to świetny krążek Eliany Elias „Made In Brazil”.
Statuetkę zgarnął także Ricky Martin w kategorii Najlepszy Latin Pop Album („A Quien Quiera Escuchar”), Buddy Guy za Born To Play Guitar” za Najlepszy Album z muzyką blues, a Najlepszy Album z muzyką World Music to „Sings” Angelique Kidjo.
Najlepsze Video to „Bad Blood” Taylor Swift a film muzyczny – wiadomo – dokument „Amy”.
Łącznie przyznano nagrody aż w 83 kategoriach. Laureatów wybiera amerykańska Narodową Akademia Sztuki i Techniki. W tym roku odbyła się już 58. ceremonia. Piękny czas przeszedł do historii.


Komentarze

Nowsza Starsza