Rozmowa z Pawłem Głodowskim z zespołu Wake Up Giant

 

 

 

„Chcemy dodawać słuchaczom energii i spontaniczności, być jak red bull w wersji audio: Posłuchasz = Odlecisz”

 

 

Adam Dobrzyński: Wake UP Giant- nowa siła na mapie polskiej muzyki rozrywkowej, Opowiedz o początkach formacji.

 

Paweł Głodowski: Zespół powstał w 2019 roku w Warszawie. Już wcześniej graliśmy razem w głośnej warszawskiej formacji indie rock and rollowej Reverox, ale z przyczyn rodzinnych odszedł od nas wokalista, dlatego na długi czas wstrzymaliśmy wspólne granie.

2019 rok to był przełom i ponowny powrót do muzykowania, tym razem z jednym wyjątkiem, otóż zmuszony przez sytuację, zostałem wokalistą grupy (do tej pory byłem tyko gitarzystą, czasem udzielając się w chórkach- dopowiada Paweł). Podejrzewam, że czułem się wtedy pewno trochę jak Phil Collins po odejściu z Genesis Petera Gabriela, który będąc perkusistą stał się wtedy wokalistą zespołu. Pewno podobne rozterki mógł mieć także Dave Grohl, kiedy zakładał własną formację Foo Fighters i zdecydował się, że teraz to on będzie śpiewał. Będąc pod ścianą po prostu musiałem nauczyć się śpiewu, przynajmniej na tyle, aby być w stanie nagrać chłopakom kilka nowych piosenek już z linią wokalną. Koledzy stwierdzili, że nie brzmi to źle. Poczuliśmy znowu chęć wspólnego grania i byliśmy głodni energii, jaką grając tworzymy. Postanowiliśmy dać formacji nową nazwę „Wake Up Giant” i tak to się wszystko zaczęło. Owocem powrotu do grania była nasza pierwsza Epka zatytułowana „Out of My Heart”, która ukazała się w 2020 r. Znalazły się na niej 3 anglojęzyczne utwory. Wtedy jeszcze nie myślałem o śpiewaniu po polsku, wydawało mi się to niemożliwe, z kolei śpiewanie po angielsku było jakby naturalne, cokolwiek zaśpiewałeś pasowało i było to wspaniałe uczucie (śmiech- przyp.AD).

 

Adam Dobrzyński: Od EPki „Out Of My Heart” trochę minęło czasu zanim nagraliście swój drugi materiał, w sumie też EPke ale… o tym później. Cofnijmy się do 2020 roku. Co zmieniło się w Was muzykach, ludziach, podejściu do muzyki.

 

Paweł Głodowski: Myślę, że nabraliśmy dystansu do tego co robimy. Wiemy, że chcemy grać bo sprawia nam to przyjemność. Nie traktujemy tego jednak jak typowej pracy. Dzięki temu świetnie się bawimy i wyzwalamy tą dziką energię w trakcie grania, na której zawsze nam zależało. Tymi chwilami chcemy dzielić się z innymi i zarażać ich naszym spojrzeniem na muzykę, jako na coś co zbliża ludzi i pozwala im przeżywać szczere pozytywne emocje. Chcemy dodawać słuchaczom energii i spontaniczności, być jak red bull w wersji audio: Posłuchasz = Odlecisz (śmiech- przyp.AD). W tym co robimy jesteśmy niezależni, nikt nie mówi nam jak grać lub co grać, dzięki temu jesteśmy w pełni sobą i to po prostu słychać.

Adam Dobrzyński: Debiutowaliście w trudnym czasie, pandemii, lockdownu. Wydarzenia bez precedensu. Jaki wpływ na Was/ Ciebie miał Covid. Opowiedz z perspektywy czasu co zmieniło się w Twoim życiu.

 

Paweł Głodowski: Rzeczywiście powstanie zespołu to w zasadzie czas lockdownu. Do dzisiaj pamiętam, że wspólne granie było wtedy dla nas lekarstwem na codzienną sytuację. Jakimś wybawieniem od tego co miało wtedy miejsce, kiedy to wszystkie kulturalne placówki były zamknięte, pracowało się wyłącznie w trybie zdalnym i faktycznie nie widziało się drugiego człowieka. Poczucie depresji i alienacji było dla nas obce właśnie dzięki wspólnemu graniu. Spotykając się pocieszaliśmy się, że te czasy wkrótce miną, a muzyka pozwalała nam przetrwać ten trudny czas. Dzięki lockdownowi tylko utwierdziłem się w tym, że nawet w trudnych czasach warto robić to na czym Ci zależy, nie oglądając się na utrudnienia i otaczające problemy. 

 

 

„Wątek surf kultury jest dla nas bardzo ważny. Dzięki temu, że wiele naszych piosenek nawiązuje do surfingu promotorem i mecenasem płyty został Surf Kamp Chałupy 6, działający na naszym ojczystym Półwyspie Helskim, którego właściciel Tadzio Elwart zafascynował się tym co robimy wspierając nas na wielu polach”.

 

 

Adam Dobrzyński: Cztery lata to jednak szmat czasu. Co działo się z Wake Up Giant przez te lata?

 

Paweł Głodowski: Jesteśmy grupą przyjaciół, dla których wspólne granie może odbywać się tylko w przerwach od pracy, rodziny i codziennych obowiązków. Skutkuje to mniejszą ilością piosenek jakie jesteśmy w stanie tworzyć. Z drugiej strony daje nam to poczucie wolności i niezależności, które mamy nadzieję jest wyraźnie słyszalne w naszej muzyce. Jesteśmy przekonani, że dzięki temu zyskujemy na szczerości przekazu, jesteśmy w pełni autentyczni i przez to wyjątkowi. Dźwięki jakie tworzymy są na tyle prawdziwe i płynące wprost z serca, że jak już słyszysz nasz numer to trudno przejść obok niego obojętnie. Dodatkowo zależało nam na tym, aby kolejny materiał zespołu ukazał się już dzięki wsparciu profesjonalnego wydawcy. Nie chcieliśmy sami publikować kolejnych piosenek, dlatego trochę to trwało zanim znaleźliśmy wydawcę, któremu moglibyśmy w pełni zaufać, liczyć na niezależność i dobrą współpracę. Ostatecznie postawiliśmy na Agencję Muzyczną Polskiego Radia, która wyszła naprzeciw nam oraz surf kulturze jaką promujemy. Wątek surf kultury jest dla nas bardzo ważny. Dzięki temu, że wiele naszych piosenek nawiązuje do surfingu promotorem i mecenasem płyty został Surf Kamp Chałupy 6, działający na naszym ojczystym Półwyspie Helskim, którego właściciel Tadzio Elwart zafascynował się tym co robimy wspierając nas na wielu polach. Obecnie przyspieszamy i jeszcze w tym roku opublikujemy kolejny singiel pt: „Wygramy dziś”, który stworzyliśmy jako hymn Polskiego Związku Surfingu.

 

 

 


 

Adam Dobrzyński: Jakie są Wasze muzyczne inspiracje, czego słuchacie.

 

 

Paweł Głodowski: Ja od małego wychowywałem się na muzyce gitarowej i rock and rollu. Moja Mama uwielbiała Elvisa Presleya i Beatlesów, co musiało zaowocować moimi muzycznymi upodobaniami. Oczywiście przechodziłem też, zwłaszcza za młodu, fascynację zespołami ciężkimi i metalowymi, ale z czasem to właśnie rock and roll i zespoły jak Led Zeppelin, Guns'n'Roses, The Beatles, The Rolling Stones, R.E.M, Radiohead, Muse, Blur, Rage Against The Machine, U2, gościły na stałe w moim muzycznym świecie. Jimi Hendrix, The Edge, czy Jonny Greenwood jako gitarzyści z pewnością przyczynili się do mojego pójścia w stronę gitary elektrycznej. Z kolei lata dziewięćdziesiąte i grunge przyniosły na stałe inspiracje takimi zespołami jak: Nirvana, Pearl Jam, Faith No More, Alice in Chains. Obecnie trzeba wymienić także takich twórców jak Foo Fighters, The Hives, Arctic Monkeys, Queens Of The Stone Age, Incubus, The Strokes czy Red Hot Chilli Peppers, którzy z pewnością odcisnęli wyraźne piętno na moich upodobaniach muzycznych.

Jeśli chodzi o Banana (perkusja- przyp.AD) to jego muzyczne inspiracje są bardzo rozległe i obejmują wiele gatunków muzycznych, ale w kontekście tego co robimy w WUG, to na pewno wpływają na niego tacy artyści jak: AC/DC, Nirvana, Soundgarden, Talking Heads, David Bowie, Eagles of Death Metal, QOTSA, The Hives, IDLES i Viagra Boys.

Z kolei Czipis (gitara basowa- przyp.AD) jako swoje inspiracje wskazuje na następujące formacje i muzyków: The Beatles, Yes, Radiohead, Rage Against The Machine, Beck, Grizzly Bear, Queens of the Stone Age, Tool, John Scofield, Pearl Jam, Blur.

 

 

Adam Dobrzyński: Co w ostatnim czasie wywarło na Tobie wielki wpływ. Wymień proszę płytę, może koncert.

 

 

Paweł Głodowski: Do dzisiaj mam w głowie koncert Foo Fighters na jakim byłem w 2015 r. w Krakowie na stadionie Tauron Arena. To najlepszy rock and rollowy koncert jaki widziałem. Energia jaka płynęła ze sceny jest nie do opisania. Szczerość, energia, brzmienie gitar, zadziorny wręcz czasem growlingowy wokal i charyzma Grohla były niesamowitym doznaniem. Poza tym samo podejście muzyków do słuchaczy było wyjątkowe. To nie był koncert, gdzie po regulaminowym czasie muzycy schodzą udając przerwę, po to tylko aby za chwilę wrócić, na jeden lub dwa bisy i zamknąć koncert. Tutaj Dave powiedział ludziom wprost, że bardzo rzadko gra w Polsce. Z tego względu nie będą patrzeć na zegarek i zamiast bisów będą grali po prostu tak długo, ile będą w stanie fizycznie grać. Koncert trwał ponad dwie godziny. Wszyscy będący wtedy na stadionie czuli, że muzycy są dla nich i dają im to co mają w sobie najlepsze.

 

 


 

Adam Dobrzyński: „Zombie” to taka płyta nie płyta. Mamy nań 10 nagrań ale to w sumie rozszerzone dwie EPki. Pięć kompozycji jest zarejestrowanych w języku polskim a potem te same nagrania wykonujecie w języku angielskim. Czemu ma służyć ten zabieg.

 

 

Paweł Głodowski: Od początku powstania „Wake Up Giant” pisaliśmy wyłącznie w języku angielskim. Dzięki prośbom naszych znajomych, a także dziennikarzy muzycznych, zdecydowaliśmy się, że spróbujemy napisać teksty także w języku polskim. Dlatego najnowszy mini album „Zombie” jest w dwóch wersjach językowych. Dzięki temu każdy może wybrać, którą naszą odsłonę bardziej lubi, czy tą angielską czy polską. Okazało się, że to pisanie po polsku także się podoba z czego mamy dużą satysfakcję. Dodatkowo sam potwierdzam, że dzięki polskim tekstom nasze utwory zyskują drugi wymiar, przez co jeszcze mocniej są przeżywane i odbierane. Obecnie sam nie potrafię do końca stwierdzić, które wersje bardziej mi się podobają. Dodatkowo uważamy, że dzięki tekstom angielskim mamy szanse trafić także do słuchaczy spoza Polski. Obecnie widzimy że mamy już takich fanów np. w Meksyku i Stanach Zjednoczonych, co dodatkowo nas inspiruje. W przyszłości nie wiemy jeszcze, czy zawsze nasze nowe nagrania będą dwujęzyczne, ale nie chcemy z góry rezygnować z żadnego z tych dwóch języków.

 

 

Adam Dobrzyński: Na wyróżnienie zasługuje kompozycja „Surf”- hymn pewnych środowisk ale i ważna dla Ciebie Pawle, kompozycja.

 

 

Paweł Głodowski: Surfing rzeczywiście ma ogromne znaczenie w inspirowaniu nas do grania, motywowaniu i uczeniu nas pokory do otaczającego świata. Do dziś pamiętam jak złapałem jedną ze swoich pierwszych fal (Portugalia, Carrapateira- dopowiada Paweł) i poczułem coś co nazwałbym doznaniem mistycznym. To niesamowite uczucie, kiedy naturalna energia fal unosi Cię, nadając rozpędu. To chwila w której doceniasz żywioł jakim jest woda, zastanawiasz się skąd w niej taka moc, skąd pochodzi i kto ostatecznie jest Twórcą tego co nas otacza. Większość osób która surfuje przyznaje, że tego uczucia nie da się do niczego porównać. Ilość uwalniających się wtedy endorfin jest ogromna, nie bez powodu surfing określany jest jako jeden z najbardziej uzależniających sportów. To wtedy natchnęła mnie myśl, że idealnie byłoby potrafić wywołać poprzez muzykę podobne uczucia jak te generowane przez fale. Od tamtej pory tworząc staramy się pisać utwory czysto energetyczne, nabuzowane pozytywną emocją i czymś oczyszczającym, co pozwala zapomnieć o wszelkich szarościach i trudnościach w codziennym życiu. Prawdopodobnie wtedy też narodził się pomysł nazwy zespołu „Wake Up Giant”. Nazwa ta z jednej strony oznacza powstawanie i budzenie się czegoś nieokiełznanego, czegoś co może oznaczać także udaną walkę z wszelkimi słabościami. Z drugiej strony oznacza budzenie się i powstawanie fal, które z pozoru mogą wydawać się niewinne, ale gdy wypiętrzają się w górę stają się potężne i majestatyczne.

 

29.02.2024 r. był dla nas wyjątkowym i jedynym w swoim rodzaju lutowym dniem (przy okazji: taka data zdarza się tylko raz na cztery lata- przyp.AD). To w tym właśnie dniu ukazał się nasz singiel oraz klip pt: "Surf", który zapowiadał nadchodzący album „Zombie”. Utwór inspirowany jest naszą pasją do surfingu. Piosenka o tym, że obcowanie z falami i żywiołem jakim jest woda, może stanowić zbawienną alternatywę w świecie, w którym króluje beton, pośpiech i szeroko pojęta konsumpcja. Surfing ukazujemy jako lekarstwo zapobiegające utracie pierwotnej więzi człowieka z naturą. Tworząc klip do tego utworu oddaliśmy cześć wszystkim surfującym w Polsce, którzy nie bacząc na niepogodę i trudne warunki, nawet w lutym (!!!!), ubrani w grube pianki, oddają się czemuś co odmienia ich codzienność, nadając życiu barw, energii i duchowego wymiaru. Zdjęcie promujące singiel zostało wykonane przez wybitnego polskiego fotografa surfera Krzysztofa Jędrzejaka, który uchwycił na nim złapaną falę na pierwszych zimowych zawodach surfingowych w Polsce z 2017 roku.

Na fali znalazł się wtedy Kuba Kuzia obecny Mistrz Polski i reprezentant Polski w surfingu. Z kolei sam klip do utworu „Surf” zmontował surfer Jarek Fryca, uchwyciwszy na nim nasz krajowy spot przy porcie we Władysławowie zwany także Surf Stolicą. Partnerem singla jak i całej płyty „Zombie” jest promotor Surf kultury Chałupy 6. To taka polska surferska mekka, o której zapewne nadal jeszcze mało osób wie. Nadal też mało kto wie, że na naszym Bałtyku można surfować nie tylko w zimie, ale i w miesiącach letnich. Chałupy 6 to miejsce dla nas wyjątkowe, które istnieje dzięki osobie jaką jest miejscowy lokales i promotor surf kultury: Tadzio Elwart. To dzięki niemu miejsce to jest miejscem szczególnym, jeśli nie magicznym. To Tadeusz opowiedział nam o początkach polskiego surfingu. Człowiek ten jest także twórcą akcji #dobrysurfer oraz kodeksu surfera, dzięki czemu polski surfing to nie tylko zmagania z falami, ale także budowanie swojego wnętrza i wnoszenie do otaczającego nas świata wartości takich jak: dbałość o środowisko, szacunek do drugiego człowieka, szczerość i wzajemne wspieranie się, kiedy sytuacja tego wymaga.

Na terenie tego surf campu znajdują się 3 szkoły pełne otwartych ludzi i chcących dzielić się swoją wiedzą z innymi (Kite.pl , SKS Surfingowy Klub Sportowy KITECREW). Możesz uczyć się tutaj wszelkich sportów deskowych typu kite, surfing, windsurfing, sup, surfskate. To miejsce za każdym razem nas inspiruje, gdyż ludzie których tu spotykamy to prawdziwi pasjonaci, wkładający serce w to co robią. Energię tego miejsca postaramy się przekazać w kolejnych utworach jakie usłyszycie już wkrótce. Mówiąc o utworze „Surf” nie sposób też nie wspomnieć o Polskim Związku Surfingu i Janku Sadowskim, który kibicuje naszej twórczości dodając nam skrzydeł i motywacji do działania dla dobra surfingu i rock and rolla.

 

 

 

„Na swojej stronie uruchomiliśmy akcję #Wylaczsie! namawiając do tego, aby choćby jeden dzień w tygodniu spędzić bez internetu. W ramach tej akcji działa konkurs o nazwie „Online Detox Challenge”. Każdy kto wytrzyma dzień bez sieci i opisze to w komentarzach do jednego z postów otrzymuje płytkę „Zombie”

 

 


 

Adam Dobrzyński: Opowiedz proszę o pozostałych nagraniach

 

 

Paweł Głodowski: Na płytce „Zombie” można znaleźć utwory o przeróżnej tematyce. Króluje oczywiście respekt do natury i fal, ale poruszamy także inne tematy. „Zombi” z tytułowego utworu to bezlitosny i bezrozumny żywy trup, ale złowieszczy tytuł jest tak naprawdę wołaniem o przebudzenie i czerpanie radości z życia, uwolnienie się z oplatających nas - dosłownie i metaforycznie - kabli, telefonów, tabletów i laptopów. Motywacją do tworzenia - i głównym motywem albumu jest ucieczka od technologii do człowieczeństwa. Coraz rzadziej znajdujemy czas na zwykłą rozmowę z drugim człowiekiem. Gdzieś ciągle gonimy, zapatrzeni w swoje telefony. Swoją muzyką tego nie zmienimy, ale mamy nadzieję, że ktoś gdzieś, na moment zatrzyma się, wyloguje i spędzi czas z bliską osobą, chwyci za rękę i powie jej coś w cztery oczy.

Na swojej stronie uruchomiliśmy akcję #Wylaczsie! namawiając do tego, aby choćby jeden dzień w tygodniu spędzić bez internetu. W ramach tej akcji działa konkurs o nazwie „Online Detox Challenge”. Każdy kto wytrzyma dzień bez sieci i opisze to w komentarzach do jednego z postów otrzymuje płytkę „Zombiego”. Mamy już pierwszych zwycięzców i liczymy na więcej. Wspaniały klip do utworu „Zombi” dzięki animacjom Karola Grabarka pokazuje spętanych kablami plażowiczów idealnie oddając ducha tego utworu.

Poprzez muzykę chcemy promować obcowanie z naturą, oddech od wszechogarniającej technologii i budowanie szczerych i prawdziwych relacji z drugim człowiekiem. Promujemy surfing, skateboarding, surfskate, snowboarding jako ucieczkę od wirtualnego świata, w świat w którym czujesz, że żyjesz. Chcemy dodawać naszym słuchaczom pozytywnej energii i spontaniczności, być jak red bull w wersji audio czyli: „Posłuchasz = Odlecisz” (śmiech- przyp.AD).

„Taki sam jak lubisz” to z kolei utwór o relacjach damsko-męskich i o tym by potrafić dostrzegać w związku to co jest w nim naprawdę cenne. Utwór „Nie martw się” to piosenka i dialog z synem, w którym i syn i ojciec się wspierają, nie patrząc na problemy jakie mogą się w życiu przytrafiać. Piosenka „Chwycisz za rękę mnie” to także pieśń o tym, że zawsze jest ktoś kto pomaga, zwłaszcza wtedy kiedy wszystko się wali, dając poczucie sensu i siłę do codziennego działania.

 

 

Adam Dobrzyński: Jakie są Twoje marzenia, oczekiwana związane z tym materiałem. Do kogo chcecie z nim trafić?

 

 

Paweł Głodowski: Chcemy trafiać do ludzi kochających muzykę gitarową, surfing i rock and rolla, a do tego tych którzy potrzebują pozytywnej i energetycznej bomby na co dzień. Wystarczy mi jeśli dzięki naszej muzyce ktoś gdzieś uderzy w stół i zrobi coś, co od dłuższego czasu uważał za niemożliwe. Nasza muzyka doda mu skrzydeł i oderwie od codzienności.

 

Adam Dobrzyński: A z kim chciałbyś razem pojawić się na tej samej scenie?

 

 

Paweł Głodowski: Oczywiście z Foo Fighters, The Hives, The Strokes. Z polskich zespołów: The Stubs, Steve Martins.

 

Adam Dobryński: Plany na jesień, to ?

 

 

Paweł Głodowski: Premiera singla „Wygramy dziś” i koncert w okolicach falującego Bałtyku.

 

Adam Dobrzyński: Dzięki za rozmowę 

 


 

Komentarze

Nowsza Starsza