Castle Party dzień 3- ostatni

29.07.2012

I dobrnęliśmy z naszą opowieścią do ostatniego dnia- również pełnego muzycznych wrażeń, zaskoczeń, radości i wzruszeń. Poniżej z historyczną polską flagą Szwed. Jak to możliwe? Jemu wolno bo to w sumie Polak, Karl czyli Karol- formacja Guilt Trip się kłania...a po lewej- Sebastian- z Goeteborga- poeta... w czasie koncertu spróbujemy znaleźć ową flagę...
 A niedzielne koncerty rozpoczął rewelacyjny set Białorusinów Cold In May...


 Czyli Ars, Grover, Lary i...ja gdzieś po środku
 To miał być chyba Silver Man
 I ciąg dalszy "ładnych" buzi

 Jako drugi wystąpił warszawski At The Lake- niby gotyk, metal symfoniczny a do tego zaśpiewali "Show Must Go On" z repertuaru Queen. Nadal mnie nie przekonali...ale zacne było to granie. Ich problemem jest...brak przeboju.




A to autor z Piotrem z Trzebinii...znamy się od samego początku mojej obecności na Zamku...
 Był Behemoth...przyszła pora na Devilish Impression- to był jedyny występ tak mocno oklaskiwany przez publiczność, która wyjątkowo długo domagała się ich bisów...oczywiście bezskutecznie- festiwal ma swoje prawa i zasady.


 Prawda, że ładne?
 Czas zakonnic na Castle Party chyba minął ale mnie udało się jedną znaleźć.
 Nice...
 Jedni uznali ten występ za nieporozumienie a ja za prawdopodobnie najciekawszy- najbarwniejszy i najoryginalniejszy. Śmiałek bo o nim mowa- zaszokował, zaskoczył i zdecydowanie zainteresował...
 A to, że nieco teatralnie i te pompatyczne teksty...nie szkodzi.

 A na scenie działy sie cuuuda, pojawiały sie freaky...

Cover Rammsteinu zaśpiewany po rosyjsku miał stosowną "ogniową" oprawę...

 Były i iskry...ucinanie członków...

 i nieco perwersji...


Obiecałem Miranię po raz trzeci...

Zgodnie z oczekiwaniami wracamy do Deathcamp Project- tym razem mniej elektroniki a więcej Cold Wave'u- zadziałało...


 Jeden z najlepszych występów całego festiwalu- Merciful Nuns czyli kiedyś Garden Of Delight!!!

Merciful Nuns to gotycko/rockowy zespół z Niemiec będący następcą poprzedniego projektu Artauda Seth’a - Garden of Delight. Twórczość grupy inspirowana jest tak mocnymi gitarowymi, gotycko/rockowymi pionierami gatunku jak: The Sisters of Mercy, The Merry Thoughts, Fields of the Nephilim i innymi formacjami tego nurtu, których świetność przypada na koniec lat 80-tych i początek następnego dziesięciolecia. Lirycznie Merciful Nuns dotyka tematów związanych z okultyzmem, z duchowym rozwojem, z systemem religijno-filozoficznym i starożytnymi kulturami/wieku megalitycznego. Zespół składa się z trzech członków : Artauda, Jawa i Jona. Debiutancki album MN “Lib. I” został wydany w 2010 roku, następnym wydawniczym posunięciem była EP’ka “Body Of Light”, natomiast drugi długogrający album zatytułowany ‘’Hypogeum II’’ miał swoją premierę 28 stycznia 2011 roku. Po niecałych siedmiu miesiącach kolejną wydawniczą pozycją Merciful Nuns stał się wydany w sierpniu 2011 digipack DVD+CD "Infinite Visions".
 No i to o czym marzyłem...do tego na zamku!!!
 Kolejna gwiazda- Chris Pohl i jego Blutengel


 Panie czarowały, nawet się rozbierały...było niezwykle barwnie acz tanecznie
 A na koniec- proszę bardzo. A z nami- czyli Chrisem Pohlem, wokalistkami Ulrike Goldman i Steffi Weingarten, ochroniarz Filip- fan zespołu
 Jest- flaga polska i szwedzka
 A na scenę wkroczyła gwiazda tego dnia- Combichrist- wyskoczyli jako zwierzęta- doszło do istnej demolki

 Nad głowami fotoreporterów co i rusz krążyły bębny, talerze...klawiszowiec skutecznie pustoszył swój sprzęt



A panowie dawali z siebie wszystko. Niby tak samo jak przed laty w warszawskiej Progresji ale jednak znacznie mocniej, bez hamulców...
I tym bardzo elektronicznym, punk rockowym i dark wave'owym akcentem zakończyliśmy tegoroczne Castle Party.
Do zobaczenia za rok.

A na koniec zgadywanka- nagrody- prezenty czekają. Co najbardziej przyciąga na tym zdjęciu?

Komentarze

Nowsza Starsza