Elektryczne Gitary
„Czasowniki”
(MTJ)
Kuba Sienkiewicz i spółka
rozsmakowali się w badaniu polskiej historii. To fajnie, tym
bardziej, że przedstawiają ją z charakterystcznym dla siebie
przymróżeniem oka, czasem sarkazmem a czasem historyczny dystans
zastępując trafnym „przytczkiem w nos”. Bo to dobrze, że
chłopami jako Polacy, umieją śmiać się z naszych przywar, wpadek
czy zbędnych uprzedzeń. Łamią tym samym monopol na to, że My
Polacy śmiać się umiemy ze wszystkich – byleby nie z samych
siebie.
„Czasowniki” są dla mnie z jednej
strony kontynuacją a z drugiej, jeszcze bardziej rozwiniętą
analizą polskiej przeszłości, którą zapoczątkowali na płycie
„Historia” w 2010 roku.
Podczas tegorocznego KFPP w Opolu
Elektryczne Gitary wykonały swój hit „Kiler", do którego
Kuba Sienkiewicz dodał kilka wersów komentujących „dobrą
zmianę" w Polsce.
„Polska w ruinie, siedzę na
minie. Kiedy to minie? Same zakręty, Kiler wyklęty, Kiler skazany
na dobre zmiany. Czy to dla sportu lepszego sortu w tej kategorii
nowej historii. Jak naród Polan powstaje z kolan" -
śpiewał artysta wywołując swoim występem sporo kontrowersji.
Artysta odniósł się zamieszania publikując na swoim fanpage'u
następujący komentarz (pisownia oryginalna): „Dziękuję
wszystkim za sympatyczne reakcje na mój wygłup w Opolu. Bardzo mnie
to wspiera i pomaga. Wiem, że nie muszę tego tłumaczyć, bo
wszyscy, którzy znają choć trochę mój styl działania, czują, o
co tu chodzi. Jednak dla uporządkowania sprawy piszę, co następuje.
Celem mojego żartu na estradzie amfiteatru opolskiego było
wytknięcie obecnego w mediach i nasilającego się od około roku
języka manipulacji i agresji. Słowa i wyrażenia takie jak "ruina",
"wyklęty", "dobra zmiana", "sort",
"kategoria", "wstawanie z kolan" pojawiają się
w kontekście obraźliwym dla wielu Polaków i w celach kłamliwych.
Jako błazen (bo tym się zajmuję) będę z tego szydził przy
każdej okazji. Kończący moją opolską wyliczankę "łuk
tryumfalny" to aluzja do czekającej nas prawdopodobnie fali
pomników. Nie lubię tej mody. Bardziej podoba mi się zbiorowa siła
wewnętrzna i pamięć historyczna bez takiej pompy. Warto honorować
tych, którzy o naszej wschodniej historii nauczali w warunkach
opresyjności PRL, poświęcając swoje życie osobiste. Wielu z nich
żyje i nie mają się najlepiej.”
Przytoczona wypowiedź Kuby jest doskonałym wprowadzenime do krążka,
który swoją premierę miał 13 czewrca.
Trudno wymienić najważniejsze momenty płyty. Najbardziej
przebojowe? Również, bo choć przez „liźnięcie” historii,
poruszając może nie dla każdego wygodne tematy- tak tak, dożyliśmy
czasów, w których historia lub jej osąd potrafią dzielić i
kłócić niż tylko uczyć – Sienkiewicz zadbał o świetne teksty
– w wielu przypadkach wciąż aktualne (zresztą analogii i
odniesień do współczesności jest aż nadto) – kilka kompozycji
może się stać tegoerocznymi okazjonalnymi hymnami („Radom,
Polska 1976”, „Uniwerek 200 lat”, „Nikt nie obiecywał”).
Muzykę rockową ściera z folkiem, muzyką ludową („Zamach 1926”)
wręcz ze stylistyką barokową („Nikt nie obiecywał”, „Andrzej
panufnik wybrał wolność”).
Nie zapomina o przebojowości („Pilot Josef Frantisek”, „Poznań,
czerwiec 1956”, „Węgry, powstanie 1956”) co pokazuje doskonałą
erudycję i wciąż wysoką formę kompozytorską lidera formacji.
Ministerstwo Edukacji Narodowej powinno wpisać ten album na listę
lektur obowiązkowych na poziomie liceum. Co Wy na to? Nie trzeba
czytać, wystarczy słuchać i … dobrze się bawić.
Polecam
Świetnie napisany artykuł. Jak dla mnie bomba.
OdpowiedzUsuńPrześlij komentarz