"Mam Boga, mam żonę i jest prościej". Rozmowa z Marcinem Wargockim.

 


foto Ernest Winkowski

 

 

Chciałem by to co robię, co tworzę było wyjątkowe, by nie było kiepskie. Z każdym moim albumem chciałem by widoczny był progres, mam nadzieję, że to widać”.


Adam Dobrzyński: Masz w swoim dorobku cztery płyty długogrające. Ale zacznijmy od Twoich początków. Jak zaczęła się Twoja przygoda z muzyką?


Marcin Wargocki: Będąc młodzieńcem w szkole podstawowej zacząłem sam uczyć się gry na gitarze. Wiedział o tym mój polonista, a robił przedstawienia szkolne, coś podobnego do musicali. Zaproponował mi zagranie i zaśpiewanie dwóch utworów zespołu Stare Dobre Małżeństwo. Jak dziś pamiętam „Wędrówką jedną życie jest człowieka” i „Odezwij się”. Wręczył mi kasetę magnetofonową- może ktoś wie co to jest (śmiech- przyp.AD) i śpiewnik, jako, że na kasetach utwory nie łatwo da się wybrać, postanowiłem przesłuchać całą. Tak zetknąłem się z zespołem SDM, zachwycił mnie, a zachwyt trwa do dziś. Wtedy też zacząłem tworzyć do szuflady pierwsze utwory. Wiele z nich pojawiło się kolejno na moich płytach. Na najnowszej jest jeden z tak zwanych szufladowych „Święta”. Później wykonywałem jeszcze inne utwory na kontynuacjach tych szkolnych przedstawień, ale to z utworami Edwarda Stachury w wykonaniu SDM zapadło najgłębiej. Muzyka od samego początku była dla mnie odskocznią. Przysłowiowe „wyssałem to z mlekiem matki…” będzie tu trafione.

Adam Dobrzyński: Pierwszy album płytowy, który sobie zakupiłeś.



Marcin Wargocki: To jeśli dobrze pamiętam składanka polskiego rocka na CD, pierwszy winyl to Lady Pank „Mniej niż zero”, Perfect „Unu” i coś Andrzeja Rosiewicza. Uwielbiam skakać po gatunkach muzycznych.


Adam Dobrzyński: Kto z muzyków jest dla Ciebie wzorcem, Idolami, kto wywarł na Tobie największe wrażenie ?



Marcin Wargocki: Największe wrażenie wywarł na mnie Krzysztof Myszkowski lider i twórca zespołu wcześniej wspomnianego SDM. Mam to wielkie szczęście, że Krzysztof to mój idol, to mój przyjaciel, mój mentor słownomuzyczny. Bardzo lubię Ryszarda Rynkowskiego, Seweryna Krajewskiego, Edytę Bartosiewicz, Korteza. To z polskich. Z zagranicznych John Mayer, Mark Knopfler, Ludovici Einaudi. Z młodszego pokolenia to Shawn Mendes i Zayn. Powtórzę - Lubię różne gatunki muzyczne. Podczas wojaży wakacyjnych zawsze próbuję zgłębiać też muzyczne odkrycia, tak odkrywam coś co niewielu zna.


Adam Dobrzyński: Jak odbywa się u Ciebie proces twórczy. Co musi się wydarzyć w Twoim życiu by powstał tekst.



Marcin Wargocki: Tu nie ma jednej odpowiedzi. To jest chwila, moment. Czasami sytuacja stresująca w pracy, czasami konflikt z dziećmi, czasami cudowna i szczęśliwa chwila. Próbuję zatrzymać w słowach i muzyce sytuacje, wrażenia. Niektóre utwory powstają podczas wyjazdów, podróży. Zawsze mam przy sobie kajet w którym zapisuje ważne chwile. Czasami wracam do tego co powstało jakiś czas temu i coś poprawiam, zmieniam, a czasami pozostaje w formie niezmiennej.



Adam Dobrzyński: Muzyka czy słowo, co u Ciebie jest pierwsze ?



Marcin Wargocki: To co chcę by mocno wybrzmiało to to, że dla mnie słowo jest najistotniejsze, muzyka ma pomóc w przeżyciu w zrozumieniu, ma nieść. Znowu odpowiem jak poprzednio. Nie ma jednej odpowiedzi. Bywa, że chodzi za mną melodia, nagrywam ją na dyktafonie ( czasami w formie mruczenda – (śmiech- przyp.AD ) innym razem sam tekst, ale bywa i tak, że w jednym czasie i muzyka i tekst i to bez instrumentu - tak miałem z utworem tytułowym z trzeciej mojej płyty „ Do głębi”. Wszedłem na górę objawień w Medjugorje, ze względu na ilość ludzi i gwar nie mogłem podejść do figury Maryi, która się tam znajduje, nie mogłem znaleźć ciszy. Usiadłem na uboczu i zacząłem notować i tekst i muzykę - to natchnienie , to wyjątkowa chwila!


Adam Dobrzyński: Cztery płyty długogrające, cztery w formacie winylowym. Czarny krążek jest szlachetny, wrócił do łask, słuchacze sięgają po płyty winylowe. Pasjonat LP to osoba, która z wielką estymą podchodzi do muzyki, dbałość o szczegóły od strony edytorskiej jest bardzo ważna, sama okładka staje się wizytówką płyty, małym dziełem sztuki. A czas jaki trzeba mieć na zgłębianie tak podanej muzyki, to wyjątkowy moment w domowym zaciszu. Nic innego – żadne nośnik tego nie zastąpi. Czy właśnie dlatego Twoja dyskografia jest dostępna właśnie w taki sposób ?


Marcin Wargocki: Zgadza się, trafiłeś w sedno. Jakoś tak mam, że stawiam na jakość w każdym zakresie. Też tak mam, że od pierwszego zachwytu muzyką ceniłem właśnie tę szlachetność winylowych płyt. Od pierwszej mojej płyty z roku 2017 bardzo pragnąłem, by móc dotrzeć ze swoją muzyką do szerokiej grupy odbiorców. Chciałem by to co robię, co tworzę było wyjątkowe, by nie było kiepskie. Z każdym moim albumem chciałem by widoczny był progres, mam nadzieję, że to widać. Chwila rozpakowywania nowych winyli – to dla mnie wyjątkowość. Ten progres, o którym mówię jest również w oprawie płyt. Moja trzecia płyta w wersji winylowej ma kopertę z tekstami, ale to co w czwartej wraz z grafikiem zrobiliśmy to perełka! Winyl ma książeczkę z pięknymi zdjęciami wykonanymi przez Mistrza oka Ernesta Winkowskiego i jest koperta z tekstami. Czwarta płyta to dla mnie spełnienie, pełnia szczęścia.


Adam Dobrzyński: Właśnie ! „Droga”- ostatni album, który ujrzał światło dzienne 17 lutego bieżącego roku. Zresztą niewiele potem się poznaliśmy. To bardzo ważna płyta w Twoim dorobku.



Marcin Wargocki: Oj tak, to bardzo ważna płyta. Ważna bo jako zespół ze mną gra w większości utworów: Anna Bojas – skrzypce, Katarzyna Wierzbicka – altówka, Roman Ziobro – piano, kontrabas, gitara basowa, Bogdan Żywek – gitara klasyczna. Walory estetyczne, to jak wygląda to jedno, ale to, że utwór tytułowy wykonuję ze wspomnianym wcześniej moim mentorem Krzysztofem Myszkowskim, a muzycznie udało się zgromadzić w studiu na nagranie tytułowego utworu wspaniałych muzyków którzy kiedyś tworzyli zespół SDM : Wojciech Czemplik – skrzypce, Ryszard Żarowski – gitara klasyczna, Roman Ziobro – piano, kontrabas, gitara basowa - to dodaje wspaniałości. Wyjątkowość płyty to aranż dwóch utworów Michała Grotta i zagranie w tych utworach Kwartetu Arte. To jak płyta brzmi to mix i master Robert Szydło To jak płyta wygląda to zasługa Krzysia Koszewskiego



Adam Dobrzyński: Powiedziałeś „Kiedy śpiewam „Drogę…” wzruszam się do łez. Wraz ze łzami i każdą ich kroplą, modlę się o pomoc, ulgę i nadzieję dla tych, którym wydaje się, że to koniec”. Rozwiń to proszę….


Marcin Wargocki: „każdy swoją ma Drogę, każdy ma swój krzyż…” to słowa z utworu „Droga”. Tym utworem chcę nieść ukojenie i sens tym którym wydaje się, że to koniec. Z różnych powodów, z powodu śmierci niespodziewanie kogoś z najbliższych, z powodu choroby swojej czy bliskiej osoby, z powodu nałogów, z powodu zdrad, z powodu rozwodów… niesłusznie oskarżanych, wyśmianych najuboższych i tak można wymieniać. Ważne jest by mimo trudu mieć nadzieję, wiedzieć, że nie jesteśmy sami…

„… Ty pomóż mi go wziąć, pomóż iść z Tobą…”


foto Ernest Winkowski



Sumienie próbujemy na siłę czyścić wybielać, zagłuszać – może dlatego cisza nie jest łatwa, nie jest szukana. Ważna dla siebie samego i dla innych jest autentyczność. Dla mnie właśnie to jest istotne”.




Adam Dobrzyński: Każdy z nas wędruje swoją drogą, musi zmagać się z przeciwnościami losu, zakrętami, przeszkodami, które czasem potrafią nieźle dać w kość. Co zrobić by być w tych swoich poszukiwaniach, błądzeniach szczerym, prawdziwym, by być w stosunku do siebie ale i innych fair.


Marcin Wargocki: Mi pomaga wiara, modlitwa, która jest rozmową. Kocham muzykę, ale gdy jadę autem, a całkiem dużo podróżuję, kilometry przemierzam w ciszy. W niej ( tej ciszy) myślę o tych którzy prosili o modlitwę, omadlam spotkania, które właśnie skończyłem i te które dopiero rozpocznę.Kręgosłup moralny zawsze był jasny, a teraz próbujemy go wykrzywiać po swojemu, a to nie pomaga. Sumienie próbujemy na siłę czyścić wybielać, zagłuszać – może dlatego cisza nie jest łatwa, nie jest szukana. Ważna dla siebie samego i dla innych jest autentyczność. Dla mnie właśnie to jest istotne.


Adam Dobrzyński: Masz jakąś receptę na odnajdywanie w życiu tej jedynej, słusznej drogi?



Marcin Wargocki: Jedyną słuszną według mnie odpowiedzią jest to co powyżej. Wiara, Prawda, Autentyczność. Nie wykrzywianie jasno określonego kręgosłupa moralnego. Wtedy będzie prościej.


Adam Dobrzyński: Przyznajesz się, ze wierzysz w Boga. Baaa, śpiewasz pieśni również chwalące jego imię w sposób pośredni lub bezpośredni. Za Oceanem taki nurt w muzyce nazywa się albo Christian albo w szerszym ujęciu Adult Contemporary. Artyści z tych gatunków świecą triumfy i na listach przebojów i sprzedażach płyt wg tygodnika Billboard. O wyprzedanych trasach koncertowych nie wspomnę. A jak jest w Polsce ?



Marcin Wargocki: Jest jeszcze określenie CCM. W Polsce z mojego punktu widzenia jest inaczej, choć pewnie są tacy którzy powiedzą, że jest podobnie. Żeby było jasne to co powiem jest informacją spostrzeżeniem, ale nie żaleniem. Są stacje radiowe, które nie chcą mnie puszczać ( nawet te z nurtu chrześcijańskiego). Są sklepy, które nie chcą moich płyt na półkach. Próbuję na tyle ile umiem po swojemu. Są też dobre stacje, dobrzy ludzie „Aniołowie”. Na listach przebojów jestem, a nawet ostatnio utwór „Józef” z najnowszej płyty w radio Fara z Przemyśla był na 1 miejscu. Stowarzyszenie Wydawców Katolickich wyróżniło w 2023 roku płytę „Do głębi” Feniksem za muzykę współczesną chrześcijańską oto uzasadnienie: „Muzyczna podróż rzez krainę łagodności, której rytm wyznaczają melodyjne dźwięki i głębokie teksty. Muzyka serca i duszy autora, która współbrzmi z jego wyczuciem wiary i Boga”. Miejsca gdzie gram koncerty wyszukuję sam, jeszcze nie ma sytuacji, że koncerty są biletowane. Jednak przy premierze płyty „Droga” były wejściówki i jakież moje zadziwienie i wielka radość była jak na dwa tygodnie przed wydarzeniem widniał napis BRAK MIEJSC.


Adam Dobrzyński: Czy możesz powiedzieć, że masz swoich fanów, stałych odbiorców Twojej twórczości ?



Marcin Wargocki: Z wielką radością i wdzięcznością - tak !!! Mogę tak powiedzieć. Mam grono swoich wiernych, kochanych koneserów ( tak nazywam swoich słuchaczy). Wiem, że w niejednym domu czy aucie moje utwory są słuchane, śpiewane. Kiedy zaczynaliśmy trasę promującą najnowszą płytę mieliśmy taką niepewność: czy ludzie będą przychodzić, jak materiał będzie odbierany itp. Jednak już po pierwszych koncertach widzieliśmy, że jest inaczej niż dotychczas, to znaczy jest zdecydowanie większa publiczność, jest żywa reakcja na niektóre utwory, jest wreszcie coraz częściej wspólny śpiew czyli koneserzy znają tekst. Przy niektórych utworach pojawiają się w oczach łzy czyli gdzieś coś zostało poruszone. Mimo, że utwory są refleksyjne skłaniają do zadumy nad sobą, nad życiem, to dają nadzieję nie pozostawiają słuchacza z „otwartą raną”.



Adam Dobrzyński: Najnowszy album to owoc dwóch lat Twoich prac. Opowiedz proszę o tym.



Marcin Wargocki: Na koncertach kilka utworów już była grana wcześniej z tak zwanych nowości, które teraz są na tej najnowszej płycie. To cudowny czas, mocno twórczy kocham to uczucie jak powstaje coś wyjątkowego. To spotkania z muzykami, to spotkania z grafikiem to spotkania z wydawcą – moje trzy płyty zostały wydane pod skrzydłami Edycji Świętego Pawła. Jak w życiu tak i tu przy powstawaniu płyty:

Lubię się dobrze przygotować do podróży, by niczego nie pominąć, nie zapomnieć, odkryć coś nowego. Dlatego nowe dźwięki.



Adam Dobrzyński: Kiedy wyszedłeś ze studia, z zarejestrowanym materiałem czy to jest taki moment zamknięcia pewnego etapu Twojego życia ?



Marcin Wargocki: W pierwszej chwili jest takie spełnienie – i trochę tak, takie domknięcie jakiegoś etapu życia, ale na tym się nie kończy, to dopiero początek nowego etapu życia. Już teraz z zespołem na koncertach gramy kilka zupełnych nowości, które jeszcze nie zapowiadają może nowej płyty ale w pewnym momencie rozpocznie się nowy etap i potem nowy. Póki są natchnienia, póki Mistrz daje mi pomysły. Z każdego etapu jestem dumny i zadowolony, każdy był potrzebny. Dodam, że nagrania studyjne robię w Studio 153 u Bogdana Żywka, od pierwszej do tej obecnej płyty.



Adam Dobrzyński: Masz rodzinę, żonę, dzieci. Jaki jesteś na poziomie rodziny. Jaka rolę odgrywa w Twoim życiu?


Marcin Wargocki: Mam żonę, mam trójkę dzieci to już młodzież. Czasem kochany, czasem nieznośny (śmiech- przyp.AD), próbuję wnosić dużo radości, ale czasami tylko ja mam ochotę na śmiech, pomocny i generalnie z całą rodzinką lubimy muzykę co mnie cieszy. Mam nadzieję, że moja nieznośność nie przysłania dobra. Rodzina to poczucie bezpieczeństwa, przystani gdzie jestem potrzebny, czekany, kochany.


Adam Dobrzyński: Twoja droga, życie, jakie jest. Czy uważasz się za spełnionego człowieka, czy ze wszystkiego jesteś dumny?


Mrcin Wargocki: Uogólniając tak jestem spełniony, jestem dumny z Rodziny, z dzieci, z życia. Droga jak u każdego bywa „pokręcona”, owszem jest tak, że to czy tamto zrobiłbym po czasie trochę inaczej, powiedziałbym coś innego. Ale ważne jest co tu i teraz i nie ma co wracać i zadręczaś się tym co było, bo to ogranicza nasz ruch w przód. Trochę o tym śpiewam na nowej płycie w utworze „Wspominki” mówię tam „ gdy nachodzą mnie wspominki o grzechach dawnych to szatan próbuje mnie złamać…” dalej „ postępuj jak Dawid z Goliatem…nie dyskutuj bo padniesz…”. Mam Boga, mam żonę i jest prościej.


Adam Dobrzyński: Gdybyś mógł skorzystać z wehikułu czasu. Wsiąść do niego i przenieść się w dowolny moment Twojej przeszłości. Zrobiłbyś to? Chciałbyś wówczas coś w niej zmienić ?



Marcin Wargocki: Nie – podziękowałbym. Wszystko ma swój cel,” ludzie których spotykam z którymi rozmawiam” trwaj „chwilo trwaj”. Może jedno by mnie skłoniło, to pielęgnowanie tych wspaniałych momentów, rewelacyjnych podróży, ale jednak wybieram tu i teraz.


Adam Dobrzyński: Dzięki za rozmowę


foto Ernest Winkowski



Komentarze

Nowsza Starsza