Bo w życiu ważne są ... momenty - rozmowa z Krzysią Górniak







Nie ma takiej drugiej artystki w naszym kraju. I dobrze.
Krzysi Górniak myślę, też z tym dobrze, choć każdą swoją kolejną płytą, tak się pięknie ułożyło, stawia poprzeczkę wyżej.
Gitarzystka jazzowa, aranżer, kompozytor, producent muzyczny i … filozof.
Urocza, piękna i zawsze cudownie opowiadająca o swojej muzyce artystka, wydała szczególny album zatytułowany „Moments”.
O ostatnich dokonaniach i tych tytułowych „momentach” ale również o inspiracjach w jej twórczości, niedawno sobie porozmawialiśmy.
To bardzo szczere przedświąteczne spotkanie, chwila przystanku w ferworze przedświątecznych prac. Dajcie sobie chwilę wytchnienia, usiądźcie i poczytajcie.



Komponuję bardzo osobiście dla swojej miłości - partnera pod wpływem uczuć, albo ogólnie dla Boga czy ludzkości.





Adam Dobrzyński: Od naszego ostatniego spotkania radiowego trochę czasu upłynęło. Album „Feelings” ukazał się cztery lata temu. Spróbuj je podsumować, pomijając jeden album- niezwykle piękny i zarazem wyjątkowy w Twojej dyskografii – bo o nim za chwilę.


Krzysia Górniak: Album „Feelings” pojawił się w szczególnym momencie, zaraz po zakończeniu mojej pracy w Polskim Radiu, jako Kierownik Działu Nagrań i Koncertów, poczułam ogromny przypływ kreatywnych pomysłów i nagrałam nowe kompozycje. W składzie byli wspaniali muzycy: Wojciech Gogolewski na fortepianie, Paweł Pańta na kontrabasie i Artur Lipiński na perkusji. Mimo, że był to bardzo dobry album, czas dla polskiego jazzu nie był najlepszy, wówczas stawiało się na budowę stadionów, a nie na kulturę, mam wrażenie, że „Feelings” przeszedł trochę bez echa. Na pewno nie został doceniony wystarczająco, w stosunku do jakości jaką prezentował. Inna sytuacja miała miejsce z następnym moim albumem, „Tribute to Nat King Cole” powstał w wyniku współpracy z Maciejem Miecznikowskim, wydała go wytwórnia Dux w 2015 r. Było to dla mnie duże pozytywne zaskoczenie, Dux to przecież wydawnictwo skoncentrowane na muzyce poważnej, a jednak docenili jakość jaką prezentuje nasza płyta. Tym bardziej mnie cieszy to, że płyta „Tribute to Nat King Cole” znalazła się w katalogu obok albumów Krzysztofa Pendereckiego i innych wielkich muzyków współczesnych. Z tym projektem gramy wspaniałe koncerty na najlepszych scenach filharmonicznych w Polsce, m.in. graliśmy Orkiestrą Polskiej Filharmonii Kameralnej Sopot pod dyrekcją Wojciecha Rajskiego, Orkiestrą Symfoniczną Filharmonii Świętokrzyskiej w Kielcach pod dyrekcją Maciej Tarnowskiego, Orkiestrą Symfoniczną im. Karola Namysłowskiego w Zamościu pod dyrekcją Tadeusza Wicherka, Atom String Quartet, Barock Quartet.

Adam Dobrzyński: „Tribute to Nat King Cole” nagrane wspólnie z Maciejem Miecznikowskim. Jak zrodził się pomysł wydanej przed rokiem płyty?


Krzysia Górniak: Praca z Maciejem Miecznikowskim nad płytą „Tribute to Nat King Cole” była dla mnie czasem szczególnym, gdyż do tej pory nagrywałam rzeczy autorskie, tutaj natomiast gramy standardy. Nie jest łatwo tak zagrać standard aby brzmiał inaczej, nowocześnie, wymaga to nowego podejścia do już zastanego materiału muzycznego, jest to praca na granicy komponowania. Wszystko zaczęło się od wieczoru poezji mojej mamy, gdzie grałam gościnie solo na gitarze, a Maciej przyszedł mnie posłuchać, zachwycił się moim miękkim i ciepłym brzmieniem. To on miał pomysł na Nat King Cole'a i chodził z nim od kilku lat. Ja zainspirowałam go do urzeczywistnienia tego projektu. Zaczęło się od prób i aranży na dwie gitary i wokal, pracowaliśmy po kilka godzin nad każdym utworem. Maciej powiedział mi, że chciałby zrobić tribute dla Nata, ale w inny sposób, inaczej podejść do tematu. Posłuchaliśmy różnych tribute’ów dla Nata – takie płyty zrobili zarówno George Benson, jak i Diana Krall. Wydało nam się jednak, że to wszystko było takim klasycznym podejściem, wręcz odwzorowaniem jego twórczości. Chcieliśmy przełamać ten schemat, zrobić coś innego i dlatego stanęło na dwóch gitarach i wokalu.


Adam Dobrzyński: Jak wyglądała Twoja praca nad tym wydawnictwem, każda z piosenek Mistrza zyskała przecież całkiem nowy aranż.


Krzysia Górniak: Do studia weszliśmy pod koniec września 2014 i najpierw nagraliśmy gitarowy duet z wokalem. Niespodziewanie pojawiły się pytania o koncerty, jakieś propozycje, dograliśmy więc sekcję, Paweł Pańta zagrał na kontrabasie i Adam Lewandowski na perkusji. Wysłaliśmy całość materiału do Filharmonii Kameralnej w Sopocie. Kiedy oni to usłyszeli, to tak im się spodobało, że zatrudnili aranżera, Artura Jurka, by wszystko zabrzmiało na orkiestrę. Zagraliśmy z tymi aranżami w tle koncert, czyli dwie gitary, sekcja i cała orkiestra kameralna. Koncert się tak szybko wyprzedał, że zagraliśmy drugi tego samego dnia, a bilety zniknęły do ostatniego miejsca! To był taki przełomowy moment, płyta dopiero się tworzyła i stwierdziliśmy, że jak już mamy te aranże, to trzeba dograć do tej płyty smyczki. Zaprosiliśmy Atom String Quartet. Zagrali jak zwykle cudownie i wówczas można było już wydawać album. Pierwszy nakład został kompletnie wyprzedany, płyty były tłoczone ponownie, co nas bardzo cieszy. Myślę, że ta muzyka jest ponadczasowa i zagramy jeszcze wiele koncertów z różnymi orkiestrami, tym bardziej, że aktualnie na naszych koncertach publiczność nie chce nas wypuścić, bisom nie ma końca, a zdarzają nam się nawet stojące owacje.


Adam Dobrzyński: I docieramy do najważniejszego momentu w Twoim życiu do „Momentów” zaklętych na płycie o takim samym tytule. Jakie to są momenty.


Krzysia Górniak: „Moments” to wspomnienia, fragmenty z życia uchwycone w dźwiękach. To muzyka ilustracyjna, nasycona emocjami, nastrajająca do przemyśleń intelektualnych. Kompozycje zarejestrowane na płycie to ostatnie pół roku mojego życia, choć znajdują się tam, także starsze tematy wykonywane przeze mnie od lat. Część materiału napisana została na kwartet jazzowy, część na trio, gram też dwa utwory na gitarze akustycznej, co stanowi pewnego rodzaju nowość. Płyta „Moments” charakteryzuje się spójnością, można jej wielokrotnie słuchać, działa dość kojąco i relaksuje. Chociaż zawiera utwory o bardzo dynamicznym przebiegu, jednak dominują melodyjne tematy i wirtuozowskie partie solowe. To muzyka ilustracyjna, nasycona emocjami, nastrajająca do przemyśleń intelektualnych. Brzmienie zespołu nawiązuje do stylistyki ECM, to nowoczesne europejskie granie.


Adam Dobrzyński: Z czego dokładnie czerpałaś inspiracje do stworzenia tych przepięknych kompozycji.


Krzysia Górniak: Najbardziej inspiruje mnie przyroda, pewien rodzaj spokoju i wyciszenia jaki osiągam dzięki naturze, ale nie tylko, gdzieś pod skórą buzują emocje i uczucia, których nie da się wypowiedzieć słowami. Więc to właśnie dźwięki są moim językiem, opowiadam o życiu. Samo tworzenie muzyki to dla mnie proces ciągły, nie myślę o tym, czy ma to być jazz przystępny, czy trudny. Po prostu mam pomysł i go realizuję. Lubię gęste faktury rytmiczne i harmoniczne, ale też miejscami polirytmię, stosuję to świadomie. Do tego zazwyczaj buduję śpiewne tematy, co w całości daje oryginalny efekt. Lubię grać leniwie na gęstym podkładzie, ale ważne jest też, aby nie tracić napięcia, bardzo trudno grać ciekawie małą ilością dźwięków, wybór musi być przemyślany. Każda kompozycja ma w sobie pewien rodzaj energii, o czymś opowiada i czasami dobrze jest zagrać dużo i gęsto, ale często lepiej jest znaleźć złoty środek, aby nie przerysować wypowiedzi. Jest to związane z doświadczeniem muzyków ich osobowością, a także z dojrzałością.


Adam Dobrzyński: Ten album to nie tylko Ty ale i Twoi muzycy. Opowiedz o nich proszę.


Krzysia Górniak: Pracę nad albumem rozpoczęłam w trio z Łukaszem Makowskim (kontrabas) i Gniewomirem Tomczykiem (perkusja), na płycie jest kilka utworów tylko w trio, w dwóch utworach gram także na gitarze akustycznej. Później zaprosiłam do współpracy Zdzisława Kalinowskiego, wytrawnego pianistę, z którym współpracowałam przy płycie „Emotions”. Ten skład brzmi trochę skandynawsko, być może dlatego, że Łukasz studiował kontrabas w Norwegii, gdzieś w jego solówkach można usłyszeć północne brzmienia. Gniewomir Tomczyk jest młodym perkusistą, rozwijającym się, współpracowałam z nim przy eksperymentalnym projekcie „Event Horizon” i postanowiłam dać mu szanse na mojej płycie. W trzech kompozycjach otwierających album: tytułowej „Moments”, „Spring” i „Meditation” zagrał Grzegorz Grzyb – perkusista o bardzo dynamicznym podejściu do czasu. W jego sposobie gry lubię napęd, jaki daje mojej gitarze i całemu zespołowi, jest to wytrawny doświadczony muzyk, który grywa w wielu projektach, m.in. od 20 lat współpracuje ze Zbyszkiem Namysłowskim.


Adam Dobrzyński: Ta nowa płyta jest jak gdyby podszyta skandynawską nutą nostalgii. Co o tym sądzisz?


Krzysia Górniak: Ten skład brzmi trochę skandynawsko, porównania są uzasadnione szczególnie w utworze „The Storm Is Looming Aehad” i „Dreaming Of Love”, ale efekt ten nie był zamierzony, po prostu kompozycje poszybowały w kierunku przestrzennej nostalgii. Ostatnio na koncertach zdarza mi się grać aleatorystyczne improwizacje w ramach cody czy intro, to samo wypływa z pewnego rodzaj napięcia jaki się rodzi pomiędzy mną a publicznością. Odbiorca jest bardzo inspirujący, wytwarza pewien rodzaj napięcia, coś co iskrzy i daje natchnienie. Polska jest szczególnym krajem tutaj łączy się to co skandynawskie w jazzie, czyli nostalgia i przestrzeń z tym co słowiańskie, a więc emocjonalność i rzewność, a jednocześnie pewien żar i ciepło gościnności w sercach.


Adam Dobrzyński: Jedna z najpiękniejszych kompozycji na płycie „Dreaming Of Love”. Czym dla Ciebie jest owa tytułowa miłość.


Krzysia Górniak: „Dreaming Of Love” to kompozycja szczególna na płycie, gdyż skomponowałam ją z moim bliskim przyjacielem Andrzejem Mikulskim, który jest organistą i pianistą. On napisał harmonię, a ja melodię do tego utworu. Często ze sobą graliśmy i ćwiczyliśmy, od dwóch lat współpracujemy razem, także przy projekcie „Event Horizon”. Jest to muzyk o szerokim spektrum zainteresowań od muzyki poważnej, organowej poprzez jazz i rozrywkę. Zagraliśmy razem trasy koncertowe po południowej Francji w kościołach z muzyką hiszpańską i kolędami. Mamy w planie stworzenie awangardowego projektu na organy, gitarę i perkusję „Sound Meditation”. Współpraca z nim bardzo mnie rozwinęła, zaczęłam myśleć o muzyce szerzej, nie tylko jako o jazzie gdzie jest temat, potem improwizacja i znowu temat. Zaczęłam wplatać w moją muzykę elementy open improwizacji, zawieszeń metrycznych czy harmonicznych, pauzy zaczęły grać ważną rolę w aranżach, głębiej zastanawiam się nad ciszą i napięciem jakie wywołuje.
Owa tytułowa miłość „Dreaming Of Love” jest pewnym marzeniem, czymś do czego dążymy jak w romantycznym filmie, możemy jej tylko czasami dotknąć w materialnym świecie. To idea, która dostępna jest w snach i czasami tylko w realnym świecie, dotyczy niezwykłych momentów szczęścia z drugim człowiekiem, czy to miłości do partnera, dziecka, brata, rodziny. Lecz ta miłość z „Dreaming Of Love” jest też głębsza, gdyż jest uczuciem, które nie przemija dotyczy sensu i celu życia ludzkiego na poziomie egzystencjalnym, dotyczy naszego bycia-w-świecie.


Adam Dobrzyński: Czy ta miłość – prawdziwa, czysta, głęboka to tylko teoria, prawda ukryta na kartach książek czy może poznałaś jej smak, to jest to do czego tęsknisz czy może właśnie w niej będąc, oddychasz?


Krzysia Górniak: Poznałam smak miłości, jej niezwykłe pulsowanie, jak się rodzi , jak nas przenika i jak we mnie zakotwicza się. Myślę, że jest to najsilniejsza emocja jaka jest wpisana w strukturę człowieczeństwa. Trwa i rozwija się, dojrzewa wraz z naszym życiem i przejawia się w działaniach, które podejmujemy. Ale należy pamiętać, że jak każde uczucie jest silnie spolaryzowana, stąd mówimy, że od miłości do nienawiści jest tak blisko. Stąd tyle bólu i nieszczęść wywołanych miłością. Mówimy, że miłość ma słodko – gorzki smak. W pewnym momencie życia zrozumiałam, że niezależnie od zewnętrznych okoliczności, bycia lub niebycia w związku czy relacji międzyludzkich, miłość zawsze mi towarzyszy, jest we mnie głęboko zakotwiczona, jest w strukturze mojego bytu. Jest to boska cząstka, która wszystko przenika, więc zawsze nią oddycham.


Adam Dobrzyński: Kolejna wg mnie istotna pozycja na krążku „Your Smile I See”.


Krzysia Górniak: „Your Smile I See” to kompozycja Evangelosa Tzimkasa greckiego basisty, z którym współpracowałam w czasie studiów, nagrałam z nim pierwszy studencki album „Tales”, zagrałam kilka tras koncertowych w Grecji. Utwór ten został dla mnie napisany i dlatego też często go wykonywałam na koncertach, na przykład na bis. Lubię lekkość z jaką pulsuje rytm samby i taneczny temat tej kompozycji, daje to ogromną przyjemność z grania. W końcu pomyślałam, że należy zrobić nową odsłonę „Your Smile I See” i nagrać go w aranżacji, która jest aktualna. Myślę, że wspaniale wpisuje się w klimat płyty i przenosi nas na chwilę po nostalgicznym skandynawskim graniu w gorące rytmy południa.


Adam Dobrzyński: Tytułowe momenty… ktoś kiedyś powiedział, że „w życiu każdego człowieka przychodzi taki moment, w którym jest gotowy oddać cząstkę siebie dla drugiej osoby”. Tu znowu wraca temat bardzo głęboki. Czy Ty właśnie tworząc, komponując – w podobny sposób podchodzisz?


Krzysia Górniak: Zawsze myślę o drugim człowieku, bez innych nie byłoby sensu tworzyć, gramy i komponujemy dla drugiego człowieka. Komponuję bardzo osobiście dla swojej miłości - partnera pod wpływem uczuć, albo ogólnie dla Boga czy ludzkości. Artysta wciąż się dzieli oddaje część siebie innym, chodzi o to aby być w kontakcie z innymi w procesie życia. Muzyka ma niezwykłe oddziaływanie na ludzi, po koncertach przychodzą do mnie tacy rozentuzjazmowani, mówią, że na chwilę zapomnieli o świecie, że dałam im ukojenie, chwile szczęścia i radości, to wspaniałe słyszeć takie rzeczy. Dla takich momentów warto żyć i tworzyć. Nawet jeśli czasem nadchodzi sztorm to potem zawsze wychodzi słońce.


Adam Dobrzyński: I jeszcze opowiedz proszę o „Spring”.


Krzysia Górniak: Utwór „Spring” powstał na wiosnę 2016, przyroda za oknem budziła się do życia, a ja siedziałam przy instrumencie i komponowałam. Wszystko się zmieniało, rozkwitało, zmieniało się i taki właśnie jest „Spring”. Utwór oparty jest o motywy ostinato w temacie i chwilowe zawieszenia, które przechodzą w solówkach w płynną bossę w metheniowskim klimacie, gdzie wspaniale się improwizuje. Lubię bardzo ten utwór za jego jasną i przejrzystą strukturę, ale także za wyrafinownie harmoniczne, które oferuje.


Adam Dobrzyński: A Twoje najbliższe plany koncertowe?


Krzysia Górniak: Serdecznie zapraszam na koncert premierowy płyty „Moments” 12.01.2017 godz. 19:00 w Studiu Koncertowym Polskiego Radia im. W. Lutosławskiego w Warszawie. A także na inne koncerty z moim udziałem, wszelkie informacje podane są na stronie:
www.krzysiagorniak.pl



Komentarze

Nowsza Starsza