To
jedyny taki projekt muzyczny w kraju. Ale moda na retro zatacza coraz szersze
kręgi. A brylują w tym zupełnie młodzi artyści – wspomnę tylko Warszawskie
Combo Taneczne, CzessBand czy Tęgie Chłopy.
Ale
takiego tria składającego się z trzech (i znowu się powtórzę) pięknych kobiet,
gdzie mężczyźni choć ważni niejako nie pracują na ich wizerunek, to jest
absolutny wyróżnik.
Od
samego początku mają na siebie pomysł, piękne harmonie wokalne wspierają
doskonale wysublimowanym repertuarem, który systematycznie poszerzają,
wskrzeszając wiele zapomnianych pieśni. Całkiem niedawno na rynek muzyczny
trafił ich drugi krążek, zmieniły nieco image… ale dalej niemożna od nich
oderwać wzroku i … słuchu.
Dwie
Dominiki i Joasia to świetne rozmówczynie, proszę sprawdzić samodzielnie.
Zapraszam do rozmowy z zespołem Singin Birds
„(…) tęsknimy też do
analogowego życia”
Adam Dobrzyński: Od naszego pierwszego
spotkania, tego w radiu od razu dodam (haha- przyp. AD), minęły
cztery lata. Jesień 2013 roku przeszła na zawsze do Waszej historii. To był rok
Waszego płytowego debiutu.
Dominika Kasprzycka-Gałczyńska: Tak, dokładnie 5
listopada 2013 premierę miał nasz pierwszy krążek „Niech tak zostanie”. Było to
dla nas ogromne wydarzenie. Wyczekana, wychuchana, upragniona pierwsza płyta.
Emocje trochę jak przy pierwszym dziecku.
Adam Dobrzyński: Stało się to po udziale w licznych konkursach, od
„Must Be The Music”, przez opolskie Debiuty. Co dają tego typu muzyczne
przetarcia…
Joanna Czarkowska: Nam dały między
innymi możliwość nagrania płyty. To właśnie po emisji odcinka Must Be The Music
z naszym udziałem otrzymaliśmy wiadomość od wytwórni Warner z propozycją
współpracy. Nie twierdzę, że bez programu nie wydalibyśmy płyty, w końcu trzy
kobiety zawsze osiągną to czego pragną, prędzej czy później (haha- przyp.AD).
Niemniej jednak pojawienie się w programie typu talent show może przyspieszyć
pewne sprawy. W naszym przypadku tak było.
Dominika Dulny: Oczywiście takie
programy mają swoje wady i zalety. Nie wszystko jest takie kolorowe jak widać
potem na obrazku. Ale my skupiamy się tylko na tych pozytywnych stronach.
Adam Dobrzyński: Swing, retro styl, wizerunek, odniesienia do lat
50 i 60 ubiegłego wieku. Co w tym wszystkim jest dla Was najbardziej
inspirujące.
Dominika Dulny: Wszystko! Często
powtarzamy, że to były wyjątkowe czasy. Być może mówimy tak, bo nie poznałyśmy
realiów tamtego okresu osobiście. Ale to co możemy zobaczyć (i usłyszeć!) w
filmach, na fotografiach, to co znamy z opowieści naszych rodziców, dziadków
skrada nasze serca. Przede wszystkim cudowna, niezwykle różnorodna muzyka.
Joanna Czarkowska: No i te stroje!
Kobiety wyglądające szalenie kobieco. Zawsze ubrane w sukienki, mające usta
pomalowane na czerwono. A mężczyźni byli prawdziwymi dżentelmenami. Tęsknimy za
tymi czasami. Próbujemy przynajmniej odrobinę czaru z tamtych lat przenieść do
teraźniejszości, dlatego właśnie w tej
stylistyce postanowiłyśmy tworzyć.
Adam Dobrzyński: To co było czymś
świeżym, nowym a nawet zaskakującym po czterech latach nie wydaje się być
wtórne?
Dominika Kasprzycka -Gałczyńska: Wciąż mamy wrażenie,
że jeszcze nie nasyciłyśmy się tym klimatem, starą muzyką. Widocznie jesteśmy
do tego stworzone. Dla nas ta tematyka to studnia bez dna. Wciąż odkrywamy
„nowości” z dawnych czasów - nowych
artystów albo genialne piosenki, często takie, o których dziś już mało kto
pamięta.
Dominika Dulny: Większość osób
kojarzy wielkich muzyków z lat 50/60 z dwóch, trzech singli. A przecież
zostawili po sobie wspaniały, bogaty dorobek. Na przykład Aretha Franklin zanim
stała się znaną artystką stworzyła płyty, które nie odniosły komercyjnego
sukcesu. A znajdują się na nich piosenki – perełki. Właściwie im bardziej w to
się zagłębiamy, tym więcej rzeczy okazuje się nieznane i warte odkrycia. A my
tak wiele rzeczy chcielibyśmy pokazać współczesnemu słuchaczowi! Myślę, że ta
nasza ciekawość powoduje, że to co robimy nie jest wtórne, a autentyczne.
Adam Dobrzyński: W marcu tego roku powróciłyście swoim drugim
albumem. Co w Was jako kobietach, artystkach zmieniło się od debiutu?
Dominika Kasprzycka- Gałczyńska: Bardzo wiele.
Przede wszystkim dojrzałyśmy. Na wielu płaszczyznach. Jako autorki,
kompozytorki, wokalistki. Mamy dużo większą świadomość tego jak chcemy by
brzmiała dana piosenka, a nawet cała płyta. Ale dojrzałyśmy również jako
zespół, jako przyjaciółki. Mamy za sobą tyle wspólnych przeżyć, to bardzo
umacnia relacje. Na pewno jesteśmy bardziej zgrane, niż kilka lat temu. Zarówno
po względem wokalnym jak i duchowym.
Adam Dobrzyński: Jakie jesteście dziś?
Dominika Dulny: Bardziej świadome.
Świadome siebie, tego czego chcemy. Ale też wciąż jest w nas ogromna radość z
tego co robimy. Uwielbiamy bawić się muzyką. Wciąż jesteśmy też marzycielkami,
bo choć wiele marzeń udało nam się już spełnić, to wiemy jak wiele jeszcze
przed nami.
Adam Dobrzyński: Znane przeboje zestawiacie z nowymi, autorskimi
kompozycjami. Opowiedzcie zatem o tych nowych nagraniach.
Dominika Kasprzycka-Gałczyńska: Na płycie pojawiło
się siedem autorskich kompozycji. Wszystkie trzy jesteśmy ich autorkami, wraz z
Marcinem (Marcin Piękos – pianista, aranżer, przyp. AD). Każda z nas pokusiła się
o własny tekst na tą płytę. Do trzech piosenek teksty napisała też moja siostra
Agnieszka Filipkowska.
Dominika Dulny: Do tej pory ukazały
się dwa single i oba to nasze utwory – „George” i „Chcę więcej”.
Joanna Czarkowska: Nasze kompozycje są
bardzo różnorodne. Bo też my takie jesteśmy. Każdej gra w duszy troszkę coś
innego, a kiedy łączymy siły powstaje całkiem ciekawy mix.
Adam Dobrzyński: A jak dokonywałyście wyboru szlagierów?
Dominika Dulny: Tu akurat sprawdza
się u nas demokracja. Jedna osoba przynosi propozycję piosenki, a najlepiej od
razu z pomysłem jak ją przerobić i musi być na tyle przekonująca, żeby
pozostali zechcieli w to pójść. W tajemnicy powiem, że kluczem do sukcesu jest…
przekonanie Marcina!
Adam Dobrzyński: Wśród nich na przykład „Cry Me a River” z
repertuaru choćby ostatnio Justina Timberlake'a. Ryzykowny wybór a jakże cuudna
interpretacja.
Joanna Czarkowska: „Cry Me a River” jest dla nas szczególnym
utworem, a właściwie utworami. To kwintesencja tego, co kochamy najbardziej –
mieszania starego z nowym. W tej wersji połączyliśmy dwie piosenki o tym samym
tytule i tematyce, bo jak się okazuje ludzie zawsze mieli, mają i pewnie mieć
będą podobne problemy, szczególnie te sercowe. Przepiękny standard jazzowy z
1953 roku idealnie przeplata się z zupełnie współczesnym popowym hitem Justina
Timberlake'a.
Adam Dobrzyński: Jest też utwór z repertuaru Tiny Turner…
Joanna Czarkowska: „Simply the best”, a
właściwie „The best”, bo pod takim tytułem ukazała się pierwsza wersja piosenki
w wykonaniu Bonnie Tyler, to ukłon w stronę muzyki południowoamerykańskiej.
Chcieliśmy, aby płyta była taneczna i uznaliśmy, że taka aranżacja wspaniale
dopełni album.
Adam Dobrzyński: „You can't hurry love” - kolejna ciekawa interpretacja hitu…
Dominika Kasprzycka-Gałczyńska: Tym razem
postanowiliśmy oddać hołd zespołowi The Supremes. Podobnie jak w przypadku
„Simply the best”, mało kto wie, że tak naprawdę wielką sławę przyniosło im
dopiero drugie, coverowe wykonanie. „You can’t hurry love” znamy głównie jako
piosenkę Phila Collinsa, a tak naprawdę jako pierwsze zaśpiewały ją właśnie
dziewczyny z The Supremes. Jednak wyjątkowo tym razem postanowiliśmy nie
zmieniać tak bardzo oryginału. Wydaje nam się, że ten utwór jest skrojony dla
nas, jest jak idealna sukienka, która po przymierzeniu pasuje nam tak bardzo,
że nie ma się już ochoty jej zdejmować śmiech- przyp.AD)
Adam Dobrzyński: Wasz zespół to urocze trzy dziewczyny.
Opowiedzcie o sobie…
Dominika Kasprzycka-Gałczyńska: Jesteśmy… Hmm…
Wydaje nam się, że zupełnie normalne!!!
Czasem
może nawet aż za bardzo (ależ miła atmosfera podczas rozmowy, cały czas
dziewczyny się śmieją- przyp. AD). I okropnie
staroświeckie – mamy mężów, ja też dziecko, jesteśmy szczęśliwe, chociaż to chyba
nie jest teraz zbyt modne. Czasem mówimy też o sobie, że urodziłyśmy się trochę
za późno, że mamy stare dusze. Oczywiście korzystamy z dobrodziejstw XXI wieku,
ale tęsknimy też do analogowego życia. Ja na przykład uwielbiam winyle. A
ostatnio od teściów pożyczyłam aparat fotograficzny na kliszę!! Pragnę robić
zdjęcia, których nie da się poprawić albo usunąć i zrobić jeszcze raz. Chcę
żeby przedstawiały to co rzeczywiste.
Adam Dobrzyński: Singin Birds to dokładnie nie tylko kobiety...ale
i fantastyczni panowie…
Joanna Czarkowska: Nigdy o nich nie
zapominamy. Mówimy ciągle jakie to z nas silne babki i samodzielne, ale tak
naprawdę feministki z nas żadne. Nawet nie chcemy nimi być. Chętnie otaczamy
się mężczyznami.
Dominika Dulny: Nie możemy nie
wspomnieć tu o Marcinie Piękosie, który oprócz tego, że gra na fortepianie,
jest szefem muzycznym zespołu, aranżerem i managerem. Na kontrabasie gra Jacek
Kaliszewski, na perkusji Marcel Piszczorowicz.
Dominika Kasprzycka-Gałczyńska: Ale często nam panów
za mało i gramy wtedy w poszerzonym o sekcję dętą składzie.
Adam Dobrzyński: Wasza płyta została bardzo starannie
przygotowana. Również od strony wizualnej.
Dominika Dulny: Bardzo dziękujemy.
Cieszymy się tym bardziej, że sami stworzyliśmy koncepcję i projekt. Punktem
wyjścia były te znakomite sukienki w szachownicę, których zdjęcia słuchacze
odnajdą we wnętrzu książeczki. Oczywiście nie obyłoby się bez pomocy naszego
fotografa Piotra Sobika, który potrafił nas okrzesać - co udaje się tylko
nielicznym! Stworzył te piękne zdjęcia, z których jedno zdobi okładkę. Bardzo
zależało nam również, żeby nawiązać do poprzedniej płyty. Wcześniej motywem
przewodnim był samolot – teraz rower. Przy trzeciej płycie pewnie też postawimy
na jakiś środek transportu. Pewnie na sanie... - można się zatem już domyślać
co nieco..
Adam Dobrzyński: Hmmm, płyta świąteczna, to jasne a jakie plany na
nadchodzące miesiące?
Dominika Kasprzycka-Gałczyńska: Koncerty, koncerty,
koncerty. Dla nas to plan idealny, bo koncerty, spotkania z publicznością nas
uskrzydlają, motywują i inspirują do dalszych działań.
Joanna Czarkowska: Mamy zabukowane
koncerty już nawet na przyszły rok. A teraz, w maju czekają nas dwa wyjazdy do
Niemiec, ale i w Polsce oczywiście będzie można nas usłyszeć. Wszystkie
informacje można wyczytać na naszej stronie www.singinbirds.pl.
Prześlij komentarz